Przyjechałam z nerkami a wyjeżdżam z dzieckiem :) – opis dumnej mamy Kingi

Dumna mama Kinga nie przyjechała do szpitala rodzić, a… Więcej nie zdradzę, proszę przeczytać :-)

Termin porodu miałam na 8 maja. 17 kwietnia postanowiłam poprasować ubranka dla mojego synka. Powinnam się oszczędzać Gdyż 3 tyg wcześniej miałam założony pessar z powodu skracającej się szyjki. Około 15 siedząc w kuchni poczułam takie lekkie uklucie w dole pleców.  Pomyślałam że to dzidziuś się dziwnie przekręcił. Ale od tamtej pory nie czułam za bardzo jego ruchów a ból się z czasem nasilał. Próbowałam kłaść się na boki,siedzieć, stać ale nic nie pomagało. Gdy mój chłopak wrócił z pracy powiedziałam mu ze to może przez nerki. (W lutym leżałam w szpitalu bo miałam kamice nerkowa ) ból trochę podobny do tamtego.  Wiec poszłam się wykąpać, zebrałam kilka rzeczy do torby i w drogę.  Do szpitala mamy 30 km w połowie drogi ból był tak silny ze w samochodzie podciagalam się na rączce nad drzwiami.  Na IP dotarliśmy o godz 20. Pani która tam była zapytała co się dzieje, opowiedziałam wszystko. Zadzwoniła do lekarza który był na oddziale z wiadomością: ,, panie doktorze mamy panią do porodu” ja oczywiście zdziwienie przecież jeszcze 3 tyg do terminu. Później było ktg, skorcze maksymalne, straszne bóle krzyżowe o godz 20:30 rozwarcie 4 cm, ściąganie pessara ostatnie usg mierzenie bioder i zmartwienie lekarza ze mam tylko 16 w biodrach. Pozostało czekanie na postęp porodu. O 21:30 rozwarcie było już na 6 cm. O 23 było już 9 cm. Przyszła położna przebiła pęcherz płodowy.  Chłopak nie odstępował mnie na krok pomimo tego że miało nie być go przy porodzie został i pomagał jak tylko mógł np masując plecy. O godz 23:45 ból był tak przeszywajacy wiec położna rzuciła zdanie: no to spróbujemy rodzic. Chciałam zobaczyć już swoje dzieciątko i żeby ten ból się skończył. Kilka parć i o 23:58 mój maluszek był już na świecie <3 szczęście wielkie aż chłopak sie popłakał. Położne żartowały że przyjechałam z nerkami a wyjeżdżam z dzieckiem. Zapomniałam o całym bólu. Niestety nie dostałam dzieciątka na brzuszek bo nałykał się wód płodowych i musiał być podłączony do tlenu przez 10 minut. Dostałam go po godz. Lekarz który mnie zszywał nie mogę wyjść z podziwu a położne ,, obstawialy ” ze będę miała cesarke przez wąskie biodra. Dziś Jakub ma 3 msc a ja jestem najszczęśliwszą osobą pod słońcem.

Dumna mamo, a to Ci historia :-)
Dużo zdrówka dla Jakuba! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *