Marzenia o dzidziusiu były raczej odległe… – opis dumnej mamy Weroniki

Dumna mama Weronika również postanowiła podzielić się z nami swoją porodową historią. Zapraszam do lektury! :-)

O ciąży dowiedziałam się w 6 tygodniu. Był to dla mnie wielki szok, gdyż mam wysoką nadczynność tarczycy i problemy z jajnikami w wyniku komplikacji po źle przeprowadzonej operacji wyrostka. Tak więc marzenia o dzidziusiu były raczej odległe, niemniej jednak bardzo oboje z mężem chcieliśmy mieć potomstwo. Upragnione dwie kreski na teście byly dla mnie spełnieniem marzeń, płakałam ze szczęścia :) Ciąża przebiegała prawidłowo, bez większych problemów, choć chora tarczyca mogła wiązać się z problememami neurologicznymi u dziecka. Bałam się, ale kontrole u lekarza pokazywały że wszystko jest ok. Myśleliśmy z mężem że to będzie syn, ale jak dowiedzieliśmy się że to jednak córeczka to mąż prawie płakał ze szczęścia. Nie mogliśmy doczekać się aż zobaczymy nasze maleństwo. Termin miałam na 28 lutego 2016r. W piątek 26 lutego o godz. 5.30 rano poczułam delikatne skurcze. Czułam że „to powoli się już zaczyna”. Wstałam, wykąpałam się, sprawdziłam czy wszystko gotowe do szpitala, pochodziłam trochę i ok. godz. 10 wyjechaliśmy do szpitala. Do przejechania było ok.60km, ale akcja rozkrecała się bardzo powoli więc wszystko było pod kontrolą. Po dojechaniu dodaj szpitala i badaniach stwierdzili że „coś się zaczyna dziać” i zostaje w szpitalu. Niestety cały piątek i cała sobotę był tylko 1cm rozwarcia i nieregularne skurcze. A ja miałam bóle krzyżowe i choć to dziwne to już wtedy bolało bardzo, wymiotowałam z bolu i choć personel dawał mi do zrozumienia że histeryzuję to dawali mi co chwile coś przeciwbólowego. Wody sączyły się cały dzień i lekarz zrobił USG i stwierdził że jest tyle wód że wygląda mu to na „niedonoszoną ciążę”. Zdezorientowana i obolała czekałam na rozwój wydarzeń. W końcu wody odeszły o godz.22 i już na łóżku porodowym poczułam jak bardzo już jestem zmęczona. Bóle krzyżowe odbierały zdolność trzeźwego myślenia a ja krzyczałam w niebogłosy. Anestezjolog znieczulił mi tylko jedną połowę ciała a ja patrzyłam na zegar na ścianie i modliłam się o siłę. Mimo znieczulenia kręgosłup bolał tak bardzo że błagałam o cesarkę, w głowie miałam myśli że zaraz sama wezmę nóż i wyjmę córę z brzucha. Całą noc – oksytocyna, znieczulenie i glukoza, czułam zimny płyn w żyłach. Gdy przyszły bóle parte w niedzielę rano poczułam ulgę (o dziwo bolało mniej niż wcześniejsze skurcze). Tak bardzo już zmęczona nie miałam siły ani przeć ani oddychać, myślałam tylko o tym, że już coraz bliżej końca. Z pomocą położnych, po nacinaniu, po 15 minutach bólów partych urodziłam. 3550g, 53cm. Była piękna, ja płakałam, w chwili porodu za rękę trzymała mnie mama, też płakała, mąż akurat był wtedy w domu. 10pkt, tylko ta informacja dotarła do mojej świadomości. Choć poród był dla mnie bardzo ciężki ( mój pierwszy), teraz odczuwam większy szacunek do mam rodzących naturalnie to patrząc na córkę zapominam o bólu i częściej myślę o drugim bobasie :)

Dumna mamo – zamień myśli w czyny :-)
Dużo zdrówka dla Twojej córeczki! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *