Dumna mama Aneta opisała ze szczegółami TEN dzień – dzień porodu swojej księżniczki. Zapraszam do lektury :-)
Było już 6 dni po terminie, lekarka kazała mi się zwrócić o 7 rano na czczo do szpitala. Z teściową pojechałyśmy, siedziałyśmy w poczekalni 2 h aż nas przyjmą na odział. Na początku okazało się , że niepotrzebnie byłam na czczo , męczyłam się strasznie przez to, bo całą ciąże miałam mdłości. Leżałam w szpitalu jeszcze 3 dni, nic się nie działo, było lekkie rozwarcie, które miało 2 cm (ale tak już było 2 tygodnie) . Robili badania, usg. mówili, że jak do 10 doby po terminie nie urodzę to będą wywoływać. Cały czas towarzyszył mi bardzo mocny ból kręgosłupa. Ciągle lekarzom mówiłam, że nie wytrzymuje już z bólu, brali mnie na badania, zapewniali, że moje narządy są już pięknie przygotowane do porodu ale musi się ruszyć i mówili, że ten ból to jeszcze nic w porównaniu do tego co znaczy poród. Piątek godzina 20, nie mogłam już wytrzymać z bólu, więc chodziłam do 22 po korytarzu, aż tu nagle „czary mary” ból minął. Miał przyjść jeszcze lekarz, ale go odwołałam, bo chciałam trochę pospać( praktycznie 3 nocki nie spałam). o 23 wrócił ból kręgosłupa i to o wiele mocniejszy, nie wiedziałam już jak mam leżeć na łóżku. Usiadłam bokiem na łóżku skulona i jakoś udało mi się przespać.W sobotę o 1:27 poczułam jakby nasza księżniczka mnie kopnęła i popłynęły wody. Siedziałam w toalecie jakieś 25 minut, następnie poszłam do położnej, spokojnym głosem powiedziała” rzeczywiście to wody, pójdzie Pani spakować torbę i pojedziemy na porodówkę.Zadzwoniłam po męża, spakowałam wszystko i chwile po 2 zajechałyśmy, a Pani położna przywitała mnie: no nie mówcie , że poród, ja chce iść do domu. Nie było to przyjemne, była ciągle taka oschła ale ja starałam się być mimo wszystko miła. Zbadała mnie i powiedziała:” dam Pani takie cudo dzięki któremu możliwe za pół h będzie miała już swoje maleństwo przy sobie”. Wmasowała mi coś,ale mojej córci się nie spieszyło na świat i nie miałam akcji skurczowej w brzuchu. Tylko ciągły przerażający ból kręgosłupa. Całe szczęście mój mąż szybciutko przyjechał, masował mi plecy i dzięki niemu było łatwiej. Na łóżku zasypiałam….skurcze kręgosłupa miałam co 2 minuty więc wystarczający czas żeby zasypiać, po ciężkich nockach:) Było mi bardzo gorąco, byłam zalana potem, prosiłam o tlen. Nie miałam siły przeć, bez akcji skurczowej. Dali mi kroplówkę, która i tak nic nie pomogła. Po 4 rano dali mi dopiero tlen, wtedy udało mi się przygotować naszą księżniczkę do wyjścia. W pewnym momencie zjawiło się dużo lekarzy…. i wtedy dopiero „obudziłam się”:) 10 minut po przyjściu lekarzy miałam już malutką na sobie. Dostała 10 pkt Apgar , niestety musieli mnie przecinać, więc mąż podczas szycia nie mógł być przy mnie ale za to był z naszą księżniczką. Teraz nasza córeczka ma 4 i pół miesiąca. Na zdjęciu jest nasza księżniczka 5 minut po porodzie :)
Dumna mamo, mimo tego co przeszłaś, najważniejsze że Wasza księżniczka urodziła się cała i zdrowa. Życzę jej dużo zdrówka!
Na zdjęciu, jak już wiecie, księżniczka 5 minut po porodzie :-)
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥