„Bardzo ładnie, taaak idzieeee, jeszcze kawałeczek” – wspomnienia dumnej mamy Ani

Dumna mama Ania również podzieliła się z nami swoją historią. Zachęcam do przeczytania!

Ciąża byłam czasem wielu sprzecznych emocji i dolegliwości – mdłości, strachu, radości i wszechobecnej zgagi. Była też czasem intensywnych dyskusji z rodziną męża nt. tego że powinnam rodzić poprzez cesarskie cięcie. Kiedyś byłam przekonana, że nawet jeśli nie będzie wskazań załatwię sobie ten zabieg. Później uznałam, że chcę spróbować naturalnie. Nie było łatwo wytrwać w tej decyzji, bo naciski były naprawdę silne. Posądzano mnie o egoizm, bo teściowa uważa że cc jest lepsze dla dziecka.Zdecydowałam się jednak na poród sn w prywatnej klinice ze znieczuleniem. Bałam się że nie dojedziemy tam na czas (szpital był położony ok 90km od naszego miejsca zamieszkania). Dzień przed terminem jednak udaliśmy się tam na ktg i w związku z moimi przeczuciami porodowymi zostaliśmy w tym mieście na noc. Następnego dnia porodowe symptomy minęły… chciałam wracać do domu. Mąż jednak podjął męską decyzję i przegonił mnie po Ikei i centrum handlowym. Pomogło ;) Na zakupach w Tesco złapały mnie skurcze (ok godz. 16:00). W związku z ich siłą i regularnością, po kontakcie z lekarzem, o 19:00 znaleźliśmy się w szpitalu. Niestety rozwarcia nie było…Doktor straszył, że odeśle mnie do domu (nie podobało mi się to, bo skurcze coraz bardziej bolały). Dopiero na ktg wyszło, że skurcze są silne i regularne. Zostałam przyjęta do szpitala. Pojawiły się mdłości i torsje (jak zaczęłam ciąże tak ją kończyłam;)). Lekarz się ucieszył, bo oznaczało to, że szyjka się rozwiera. O 22:00 były 3 cm rozwarcie. Później ok 23:00 dostałam znieczulenie. Ufff, bolało ale dało się wytrzymać. O 3:00 pełne rozwarcie (znieczulenie trochę to opóźniło). Okazało się, że parcie to naprawdę ogromny wysiłek… Położna pocieszała, że dam radę, ale kiedy przez godz. powtarzała „bardzo ładnie, taaak idzieeee, jeszcze kawałeczek” traciłam nadzieję że to się kiedyś skończy (podobne odczucia miał mój mąż siedzący pod drzwiami porodówki).Dopiero po dawce oksytocyny o 5:10 przyszła na świat Julia – 58 cm i 3,86 kg. Nasza mała myślicielka trzymała rączkę przy buzi, co narobiło trochę zniszczeń i sprawiło że połóg nie był najlepszym czasem w moim życia. Po urodzeniu Julka w tych wszystkich wydzielinach nie była najpiękniejszym stworzeniem na świecie, ale najważniejsze że miałam ją blisko siebie. Dziś kończy 3 miesiące i dla mnie jest najpiękniejsza :) Myślę czasem że chciałabym drugie dziecko i wszystko wskazuje na to, że jeśli nie będzie wskazań urodzę je siłami natury :)

Cieszę się, że udało Ci się urodzić naturalnie! Gratuluję!
Dużo zdrówka dla Julki! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *