„Diabeł nie taki straszny jak go malują…” – opis dumnej mamy Sylwii

Dumna mama Sylwia nadesłała do nas opis przyjścia na świat swojego bąbelka – Olka, który zajął już zaszczytne miejsce w naszej galerii dumnych pociech :-) Zachęcam do lektury!

17 maja 2015r w dniu moich urodzin miał przyjść na świat mój syn Aleksander(w skrócie Olek),jednak dopiero 2dni po wyznaczonym terminie  zaczął się ten prawdziwy poród. Tego dnia miałam wizytę w szpitalu na badania KTG o godz.11. O 4 nad ranem zaczęły się skurcze przepowiadające(choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam:-D dopiero potem gdy doszłam po wszystkim do siebie zdałam sobie z tego sprawę;-) )cały czas chodziłam po mieszkaniu i co chwilę trzymałam się kurczowo stołu (pewnie śmiesznie musiałam wyglądać:-D) lecz bóle były coraz to intensywniejsze.Po jakiejś godzince co chwilę chodziłam do łazienki dosłownie co 2 minuty bo miałam dziwne uczucie jakbym raz chciała zrobić siku a chwilę potem nie i  zaraz to uczucie mijało.Koło godz 9.00 zjadłam śniadanie lecz od razu je zwróciłam w wc(nie wiedzieć czemu,gdyż przez całą ciążę nawet grama nie zwróciłam :-D) .A koło godz.10.00 dostałam biegunki i już wiedziałam że to ten czas(bo w czasie ciąży czytałam wiele artykułów,czasopism opisujące przebieg porodu,przepowiadające symptomy;-) .Razem z partnerem pojechaliśmy do szpitala tam podłączono mnie do KTG i wyszło że mam skurcze co 7minut. Od razu zaprowadzono nas na salę porodową.Po pierwszym badaniu lekarz stwierdził że mam 6 cm rozwarcia.Mąż i położna cały czas byli przy mnie,co dawało mi dużo wsparcia i bezpieczeństwa. Kiedy wkońcu skurcze były co 3minuty a ja już z bólu nie umiałam leżeć dosłownie myślałam że jajka zniosę więc poprosiłam o jakieś aktywniejsze zajęcie i położna zaproponowała mi skakanie na piłce.Pomimo tego iż nie miałam sił i byłam bardzo śpiąca i głodna,gdyż od 4 nic nie spałam i nie zjadłam bo moje śniadanko wylądowało w wc:-D to postanowiłam że spróbuje byle tylko nie leżeć bezczynnie.Narzeczony podnosił mnie razem z piłką gdy tylko był skurcz -pewnie gdyby nie on nie dałabym rady,bo ponoć już ledwo co się trzymałam i prawie spałam:-D. Wkońcu gdy skurcze były co minutę zaczęła się akcja porodowa,ponieważ już było pełne 10-centymetrowe rozwarcie.Kiedy Adam trzymał mnie za rękę i co chwilę dawał mi butelkę wody położna mówiła co i jak mam robić powiedziała że jeszcze tylko jedne parcie bo widzi główkę i nasz bąbelek będzie z nami. Zebrałam więc wszystkie moje siły,a raczej ostatnie które wogóle posiadałam i bach….zobaczyłam mojego syneczka-malutkiego,czerwonego płaczącego który leżał teraz na moim brzuszku;* nie ma na świecie uczucia tak wspaniałego.Pomimo tego że rozcinano mi krocze i rozerwano mnie gdyż malutki urodził się z rączką przy buzi nie czułam już żadnego bólu a tak bardzo bałam się porodu(pewnie jak większość kobiet) i myślałam że jest to najgorszy ból słysząc opowiadania innych mam i znajomych.Teraz wiem że może najgorszy i najbardziej bolesny ale za to najpiękniejszy w całym moim życiu.Dzięki Adamowi-mojemu narzeczonemu i super położnej poród był naprawdę nie taki straszny jak to mówią:”diabeł nie taki straszny jak go malują.”Mój był wyjątkowy i napewno inny niż wszystkie:-D

Gratuluję pięknego porodu i ogromnego wsparcia! ♥
Dużo zdrówka dla uroczego Olusia, którego podziwiamy na zdjęciu! A który dziś wygląda już tak: OBEJRZYJ OLUSIA W GALERII NASZYCH POCIECH :-)

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *