Dumna mama Oktawia nadesłała do nas wypełniony emocjami opis narodzin jej synka Jakuba. Zachęcam do przeczytania :-)
Kubuś to prawdziwy cud. Ciąża była zagrożona od samego początku, ciągle pobyty w szpitalu, leżenie, wstawania tylko do toalety.. Było ciężko.. Ale wiedziałam że robię to dla mojej Kruszynki, od początku był ważny, nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Ciągłe badania. KTG, USG, sprawdzanie czy rozwarcie nie jest większe, przecież to dopiero początki.. Przed nami jeszcze 20 tyg Lekarze mówili że będzie wcześniak,ale ja wierzyłam ze mój misiu urodzi się o czasie, walczyłam o każdy dzień, prosiłam Boga żeby Kubuś mógł być jak najdłużej we mnie, bo przecież brzuszek mamy to najlepszy inkubator.. Było ciężko, ale wytrwałam aż do 40 tyg. Lekarze byli w szoku że misiu urodził się o czasie, termin był wyznaczony na 21 października, a misiu przywitał nas 18 października. Najpiękniejszy dzień w życiu każdej mamy! Dzień narodzin swojego maleństwa, tak wyczekanego, wymodlonego. . Poród był błyskawicznyyyy wspominam go bardzo dobrze, nie całe dwie godziny a Kubusiekk leżał już na mojej piersi, silny, mały Królewicz – 2935gram,56cm.10 punktów w skali Abgar. Łzy, tym razem łzy szczęścia płynely mi po twarzy, gdy usłyszałam jego płacz, tak bardzo krzyczał gdy go zabrali od mamusi na badanie, a gdy już wrócił, dalej leżał na moich piersiach, patrzal mi w oczy, tak jakby mnie znał od lat, tak jakby chciał mi powiedzieć mamusi nareszcie jesteśmy razem, byłaś silna, dziękuje że mogę być przy Tobie!. Mój mały CUD! DZIĘKUJĘ BOGU ZE GO MAM, ŻE JEST ZDROWY I ROZWIJA SIĘ TAK JAK NALEŻY. ! <3
Kobiety w ciąży bardzo często skazane są na wiele wyrzeczeń i poświęcenie. Ale poświęcenie dla takiego cudu – piękna rzecz!
Dużo zdrówka dla Kubusia, którego mamy okazję podziwiać na zdjęciu! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Tyle tutaj pięknych historii porodowych. Moja to niestety trauma. Lekarze i położne sprawili, że najpiękniejszy dzień mojego życia wspominam ze łzami w oczach.
Do szpitala trafiam 2 styczna. Jest tam wiele przyszłych Mam, których ginekolog stwierdził, że lepiej przetrzymać poród do Nowego Roku. Nikt na izbie przyjęć się nie spieszył. Gdy w końcu nadeszła moja kolej, mąż musiał poczekać na korytarzu, chociaż chciałam, aby był podczas badania. Po bolesnym badaniu zaczęłam krwawić, a żadnych informacji na temat Córeczki nie uzyskałam. Następnego dnia zrobiono mi obciążenie oksytocyną i powiedziano, że w ciągu najbliższych trzech dni nie urodzę. Nikt mi nic nie mówił, a ja martwiłam się coraz bardziej, był to już 42+3 tydzień ciąży. Na dyżurach dodatkowo byli dwaj lekarze, cały czas. Przyjemnie traktowali tylko swoje prywatne pacjentki. Po interwencji mojego Męża zbadano mnie, przejrzano wyniki badań prenatalnych i zdecydowano, że poród wywołany będzie 6 stycznia. W nocy z 5/6 stycznia czułam się już źle. Położna kazała mi iść spać, bo miał mnie czekać poród, badanie ktg nie wykazało skurczów. Gdy będąc po raz X w ciągu kilku godzin, zbulwersowana położna postanowiła mnie zbadać, dla świętego spokoju. Rozwarcie na 6 palców, brak skurczy. Kazała mi wziąć szlafrok, picie i telefon, przeszłyśmy na trakt porodowy. Położne tam były jeszcze bardziej nieprzyjemne. Mąż był szybko od chwili mojego telefonu. Cieszyłam się, że wkrótce Nasza Kruszynka będzie na świecie. Ból był coraz bardziej nie do zniesienia. Rozwarcie stanęło na 6, skurczy brak. Zaczęto podawać mi kroplówki. Coraz gorszy ból, a rozwarcie stało w miejscu. Przyszła poranna zmiana. Położna dużo bardziej zainteresowana, chociaż do najmilszych nie należała. Nie wiem, ile kroplówek dostałam. Resztkami sił kazano mi rodzić na stojąco. W końcu wyczekane rozwarcie na 10 palców. Akurat skończył się poranny obchód. Przyszła jedyna lekarka, która zbadała mnie delikatnie podczas tego porodu. Słyszę, że muszę podpisać zgodę na cięcie. Dziecko utknęło podczas rozwarcia na 6 palców, pcha się buzią. Nagle wokół mnie ogromny ruch. Położna każe mi nie przeć, ale już na to nie mam wpływu. Po paru minutach ciągłego skurczu dostaję w końcu znieczulenie. Nie czuję nic od pasa w dół. Nie widzę nic, co wokół mnie robią. Czuję nieprzyjemne ciągnięcie i słyszę płacz. Nieświadoma mówię lekarzom imię Córki. Jest mi zimno. Po wszystkim położna nakrywa mnie dwoma kołdrami. Ja przesypiam cały dzień. Nie wiem, ilu gości u mnie było, mówi mi to dziewczyna z sali. Córkę dostaję dopiero następnego dnia. Straciłam prawie całą dobę Jej życia. A położna pyta się, dlaczego się jeszcze nie spionizowałam. Córeczka urodziła się z wagą 4040 gram i mierzyła 56 cm, jest cudownie rozwijającą się dwulatką.
Rodzilam dwa razy synka 6 lat temu 4 kg i 60 długi poród wskazania do cesarki wpisane w kartę ciazy duże dziecko. Oczywiście lekarze na porodówce mądrzejsi naturalnie synek urodził się z przykurcze mięśni kreczem karku i asymetria. Corcia mija kochana jedyna odeszła w 37 tc serduszko przestalo bić 11 dni przed cc. Poród tragedia miałam niczego nie odczuwać ból ordynator zapewnił że dostanę zewnątrz oponowe bo i tak się na cierpiałam z powodu straty. Traktowanie przez położne i przez lekarzy Masakra. Po przebiciu pęcherza plodowego straciłam przytomność 4 razy mąż nie wiedział co się dzieje. 7 jednostek morfiny i głupie teksty położnej. Córeczkę urodziliśmy sami zostaliśmy sami bez nikogo. Pod sam koniec kiedy mój aniołek był już na zewnątrz przyszła pani doktor i ja odebrała. Nie widziałam mojego aniołka bo bym jej nie poscila umarłam tego dnia. Tylko mąż widział córeczkę. Ja nie dałam rady. Żyj poczesci tylko dla tego że mam mojego synka to on daje mi powód do życia i drugie maleństwo smigajace pod moim sercem. Z całego serca modlę się żeby wszystko zakończyło się tym razem dobrze.