Dumna mama Małgorzata podzieliła się z nami swoimi wspomnieniami dotyczącymi porodu. Jak to było w jej przypadku? Przeczytajcie same!
W ciążę z moim ukochanym synkiem zaszłam bez żadnych problemów. W zasadzie stało się to zaraz po podjęciu decyzji z Mężem, że chcemy mieć dziecko. Któregoś dnia jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi, żebym zrobiła test, na którym pojawiły się piękne dwie kreseczki. Początki ciąży nie były lekkie, gdyż męczyły mnie poranne mdłości. Potem już nie miałam żadnych problemów, z dzieciątkiem było wszystko dobrze. Pod koniec ciąży miałam bardzo duży brzuch, który utrudniał mi poruszanie się. Do tego doszła opuchlizna i uczulenie ciążowe. Marzyłam o tym, by jak najszybciej urodzić, bo byłam już zmęczona ciążą a poza tym nie mogłam doczekać się, żeby zobaczyć mojego synka. Termin porodu miałam wyznaczony na 5 listopada. Tego dnia zgłosiłam się na wizytę do szpitala, gdzie moja Pani Doktor miała dyżur. Jakże ogromne było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że jestem przyjęta na porodówkę. „Przecież nawet nie odeszły mi wody ani nie mam bóli”- pomyślałam. Podczas badania w gabinecie na IP odeszły mi wody. W ciągu godziny byłam już na sali porodowej, jednak w dalszym ciągu bóle nie przychodziły. Lekarze zdecydowali o wywołaniu skurczy oksytocyną. Tak też się stało. Chwilę później dostałam takich skurczy, że gdyby nie mój Mąż nie wiem, jakbym je przetrwała. Niestety, szyjka się nie rozwierała. Okazało się, że przy każdym skurczu spada tętno dziecka, więc odłączyli oksytocynę i dostałam kroplówkę rozkurczową. Poczułam się po niej trochę lepiej. Jednak poród nie postępował a bóle były straszne. Po 9 godzinach w końcu zrobiło się 10cm rozwarcie. Nie miałam już sił. Mdlałam z bólu. Wtedy przyszła moja lekarka i powiedziała, że zaczynamy rodzić. Byłam przeszczęśliwa, że w końcu ujrzę mojego synka. Niestety, okazało się, że Maleństwo nie przeciśnie się przez kanał rodny, gdyż ma zbyt dużą główkę. A wtedy szybka decyzja o CC. Po otrzymaniu znieczulenia poczułam ogromną ulgę. Zrelaksowałam się do tego stopnia, że żartowałam. Lekarze byli zaskoczeni moim dobrym humorem. Chwilę później na świecie pojawił się Antoś. Położna przyniosła mi go, żebym dała mu buziaka po czym zabrała Maluszka na badania. 10 pkt Apgar :) waga 4150, 58cm. Byłam i jestem najszczęśliwszą Mamą na świecie. ;) Czasami mam przemyślenia nt tego, jak życie potrafi nas zaskoczyć. Całą ciążę bardzo chciałam urodzić naturalnie, a na sali porodowej błagałam o cc. Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło i we trójkę cieszymy się sobą w domku.
Dumna mamo – masz rację, życie lubi płatać figle i ciągle nas zaskakiwać. Grunt, aby zaskakiwało nas pozytywnie :-)
Przesyłam uściski i życzenia dużo zdrówka dla Antosia :-) ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥