Dumna mama Kasia opisała dla nas swoje porodowe wspomnienia. Co jest ciekawego w tym opisie? Otóż fakt, że jej mama rodziła razem z nią… ale mentalnie. Zresztą przeczytajcie same! :-)
Rodziłam 2 dni. Mama rodziła ze mną.
Termin miałam na 15 maja. Od tego dnia co dziennie chodziłam do lekarza, bo poród się nie zaczynał. Lekarz tylko mówił że wszystko jest dobrze i że do dwóch tygodni po terminie można spokojnie czekać. Czekałam ale wcale nie spokojnie. Starałam się dużo chodzić, a nawet biegać na ile mogłam. Liczyłam że jakoś uda mi się przyśpieszyć poród. Było po terminie i naprawdę zaczynałam się martwić. 22 maja położyłam się spać jak zwykle. O godzinie ok. 3 w nocy zaczęły się pierwsze skurcze. Delikatne bardzo, ale tak się ucieszyłam że od razu pojechałam do szpitala. Tam położna zbadała mnie i podłączyła pod KTG. Powiedziała że jeszcze nie rodzę. Chciała odesłać mnie do domu, ale że był już tydzień po terminie pozwoliła mi zostać. Czułam skurcze wciąż, nieregularne i znośne. To mój pierwszy poród. Myślałam a co jeśli położna się myli i jednak rodzę, może KTG jest źle podłączone… Chodziłam po oddziale. Przy porodzie miała mi towarzyszyć mama. Nie chciałam być sama, a uważam że porodówka to jednak nie miejsce dla ojca dziecka. Leżałam na sali oczekujących. Obok mnie łóżko zajmowała kobieta w ciąży przenoszonej i czekała na zabieg cesarki. Bałam się że jeśli nie zacznę rodzić to i mnie czeka cc. 23 maja po godzinie 17 skurcze były już dość silne. Rozwarcie 3cm. Ale położna dalej mówi że to jeszcze nie poród. Wieczorem moja mama pojechała do domu, a ja uparłam się że idę na porodówkę. Pozwolili mi bo w końcu uznali że z takimi skurczami mogę już iść ale raczej nie urodzę dziś. Ile tylko mogłam spędziłam pod prysznicem. Skurcze miałam już bardzo bolesne. Woda cudownie koiła ból, między skurczami przysypiałam. Wcześniej nie spałam odkąd znalazłam się w szpitalu. Czas mi się dłużył. Myślałam że jeszcze kilka dni spędzę na porodówce. Położna wciąż mówiła że jeszcze nie rodzę. 24 maj godzina 10 coś. Chciałam iść jeszcze na chwile pod prysznic. Zawołałam położną by odpięła mnie od KTG bym mogła iść. ,, Jeszcze tylko panią zbadam zanim… Przyj ! Jest główka, przyj !” Nie miałam jak zadzwonić do mamy. Po 2 minutach chciałam uciekać, błagałam o uśpienie mnie. Po ośmiu minutach córeczka leżała na mnie. Malutka, cieplutka, cudowna.
Mama przyjechała 2 godziny później. Pytam czemu nie była od rana w szpitalu. ,, Nie mogłam jechać złapały mnie Skurcze jak bym to ja rodziła „
Ja rodziłam w szpitalu a w tym czasie w domu moja mama też rodziła mentalnie. Jak? Od zawsze jestem bardzo blisko z mamą, ale nie myślałm że tak blisko by mogła czuć na własnym ciele kiedy to ja rodziłam.
Teraz Karmela ma pół roku.
Kasiu gratuluje mimo wszystko pomyślnego porodu i mimo wszystko… dzielnej mamy :-)
Na zdjęciu córeczka dumnej mamy Kasia. Dużo zdrówka ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Piękna historia :*