Teraz patrzę na obie córki i nie mogę uwierzyć, że spotkało mnie takie szczęście! – opis dumnej mamy Karoliny

Dumna mama Karolina również postanowiła podzielić się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami :-) Zapraszam do lektury!

Byliśmy w siódmym niebie, kiedy test pokazał upragnione 2 kreski. Ze względu na wcześniejsze poronienie poszłam na pierwsza wizytę z duszą na ramieniu, ale kiedy ujrzałam to maleńkie migające serduszko na monitorze,  emocje wzięły górę. Ciąża przebiegała prawidłowo mimo pobolewania w podbrzuszu, które kazało mi zwolnić trochę obroty.

Termin porodu wyznaczony na 28 listopada 2017, jednak tego dnia zdecydowanie nie czułam, by zbliżał się poród. W akcie desperacji umyłam okna i wyszorowałam wszystkie podłogi, po czym rozżalona i zmęczona pokaźnym brzuszkiem położyłam się spać. O 2:45 jak zwykle obudziłam się z pełnym pęcherzem, jednak coś było nie tak. W pewnym momencie poczułam, że popuściłam, byłam zła na siebie, że mi się to przytrafiło. Po chwili kolejny strumień i jeszcze jeden. Zerwałam się i pobiegłam do łazienki, gdzie dosłownie ze mnie chlusnęło. Już wiedziałam, zawołałam do meza, że odchodzą mi wody. Zadzwonilismy po teściową, by zaopiekowala się starszą córką i ruszyliśmy w drogę.

Około 4 byliśmy w szpitalu, przyjęcie na oddział,  ktg, badanie i wywiad. 2cm rozwarcia, więc wysłałam męża do domu. Około 6:30 poczułam pierwsze skurcze, od pojawiały się od razu co 3 minuty i trwały około minuty, jednak były znośne, a ktg ich nie pisało. Położna zaproponowała mi piłkę, z której chętnie skorzystałam. Skurcze szybko się nasilały i choć brakowało mi już przy nich tchu, to ciągle czekałam, aż będą boleć bardziej. Około 10:50 położna mnie zbadała i stwierdziła rozwarcie na 4 palce, napisałam więc do męża, żeby wziął sobie ubrania na zmianę i przyjechał. Niestety nie zdążył, bo o 11:10, po 5 minutowym parciu na świat przyszła nasza wymarzona druga córeczka. Była cudowna i bardzo głośno krzyczała. Miała 3460g i 55cm. Od razu po tym jak dostałam ją w ramiona zaczęła szukać piersi. Później trzeba było łyżeczkować macicę i zszyc niewielkie pęknięcie (znieczulenie w miejscu szycia prawie nie zadziałało), ale mimo to cudownie wspominam poród. Teraz patrzę na obie córki i nie mogę uwierzyć, że spotkało mnie tak ogromne szczęście <3

Gratulacje dumna mamo!
Dużo zdrówka dla Twoich córeczek! 

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *