Wstawiłam zdjęcie z dopiskiem „czekamy na Ciebie syneczku” – no i chyba posłuchał… – opis dumnej mamy Sary

Dumna mama Sara również postanowiła podzielić się z nami swoimi wspomnieniami. Wspomnienia te są nieco inne niż wszystkie, gdyż… Przeczytajcie same! :-)

Ciąża była wielką radością, chociaż nie obyło się bez problemów. Na początku cierpiałam na zastój w nerce, a od 33 tygodnia dopadła mnie cholestaza ciążowa. Jednak cud jaki nam się urodził wynagrodził wszystko. Nic nie wskazywało na tak szybkie rozwiązanie. Terminy miałam dwa – 7.09.16 oraz 15.09.16 , jednak Franek postanowił pojawić się przy nas wcześniej :) Dnia 25.09.16 rano zauważyłam ,że zaczął odchodzić mi czop. Myślę sobie- ” no to pewnie za ok 2 tygodnie synuś będzie z nami „. Pojechaliśmy z Mężem nad morze, gdyż była piękna pogoda. Mąż zrobił mi zdjęcie i wstawiłam je na portal społecznościowy z dopiskiem „czekamy na Ciebie syneczku” . No i chyba posłuchał. o godzinie 16 zaczęłam mieć skurcze co 8 minut. Szczerze nie myślałam ,że to już. Bardziej spodziewałam  się ,że są to skurcze przepowiadające. Przyjechali do nas nasi przyjaciele i wtedy skurcze przybrały na sile. Przeprosiłam ich i poszłam się wykąpać bo myślałam że wtedy trochę przejdzie. Nie przeszło. Położyłam się z Mężem do łóżka. On trzymał mnie za rękę . Skurcze zaczęły się co 4 minuty. Postanowiliśmy jechać do szpitala.Wychodząc Mąż powiedział : „no to wracamy we trójkę” :) Po drodze kazałam jeszcze Mężowi zatrzymać się i wysłać totolotka :) W połowie drogi zaczęły odchodzić mi wody. Wiedziałam ,że to już. Dotarliśmy na izbę. Panie były zajęte a ja umierałam z bólu. W końcu przyszła moja kolej. Powiedziałam, że odeszły mi wody. Okazało się, że były zielone. Na szczęście trochę to przyspieszyło ich pracę, chociaż między sobą nie potrafiły się dogadać, bo jedna kazała mi iść się przebrać a druga mnie wołała bo potrzebowała coś tam uzupełnić w dokumentach. Podłączono mnie pod ktg co dla mnie było najgorsze bo pozycja leżąca wzmagała ból. Lekarz mnie zbadał, zawieziono mnie na porodówkę ok 20:20. Nikt oprócz mnie w tym momencie nie rodził. Na sali od razu powitała mnie miła położna. Zadawała mi pytania na co się zgadzam , a na co nie. Podano mi gaz. Skurcze były coraz silniejsze ale położna dokładnie instruowała mi co mam robić i chyba dzięki temu mogłam go znieść. Poproszono Męża . Stanął obok mnie i służył pomocną dłonią. Dobrze, że nie połamałam mu palców :) Jego wsparcie było nieocenione. Kolejne skurcze, a mały zaczął się cofać. Podano oksy. Kolejne skurcze i synuś o 22:20 był z nami :) Okazało się ,że urodził się z rączką przy głowie więc niestety kilka szwów okazało się niezbędnych. Jednak to nic w porównaniu ze szczęściem jakie nas spotkało. Później przyszedł lekarz, który badał mnie na izbie i się zdziwił ,że tak szybko mi poszło :)  Franek urodził się zdrowy mimo zielonych wód, a my jesteśmy dumnymi rodzicami :) I z tego miejsca chcę podziękować mojemu Mężowi za wszystko. Jesteś wspaniały :)

Możesz być dumna z takiego męża, oj tak! Ale jeszcze bardziej niech dumna rozpiera Cię z syna – Dumna Mamo! 
Dużo zdrówka dla uroczego Franusia! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Zobacz komentarze (2):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *