Dumna mama Magda nadesłała do nas opis narodzin swojej długo wyczekanej pociechy. Zapraszam do lektury! :-)
A więc najpierw były lata oczekiwań mama zdrowa tata zdrowy tylko coś nie hula :) w końcu w święta Bożego Narodzenia złożyliśmy sobie z mężem obietnicę że odpuszczamy jedziemy na wspólne wakacje latem i dowiemy się jak jest z adopcją gdyż czas najwyższy oboje byliśmy już po 30. Pewnego pięknego miesiąca maja czuje że coś jest inaczej co prawda okres spóźnił się dopiero dwa dni ale ja już chyba wiedziałam kupiłam w tajemnicy test i czekałam do rana. Spać oczywiście nie mogłam więc już o 5 byłam po teście i… nie zapomnę tego ugięcia nóg serca walacego aż w gardle i krzyku który męża z łóżka wypedził :). Dokładnie 26 maja w Dniu Matki lekarz potwierdził ciążę która była dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Termin mieliśmy na 21 stycznia Dzień Babci :) niestety mimo iż byłam już w szpitalu nic się nie działo rozwarcie na 2 cm i echo. Minął dzień drugi trzeci i dalej nic. Tu niestety zaczyna się najbardziej teaumatyczne przeżycie w moim dotychczasowym życiu. W nocy z 23/24 stycznia około 1 przyśni mi się mąż i zapytał długo jeszcze? Obudziłam się nagle i czułam ze coś jest nie tak okazało się że odeszły mi nagle z wielką pompą wody a w raz z nimi wypadła pępowina. Dzięki natychmiastowej interwencji doktor Iwony o której nie będę pisać gdyż nawet nie chce tego wspominać (czynności nie lekarki :) gdyż Pani doktor zawsze będzie dla mnie wspomnieniem nadziei i profesjonalizmu) przewieziono mnie na salę operacyjną i natychmiast rozcięto gdyż maleńkiej groziło uduszenie. Poczułam ogromne pieczenie i już nic więcej. Z narkozy wybudzilam się koło 2 i pierwsze słowa co z Zuzią? Usłyszałam tylko dobrze. Po 3 zaraz po przewiezieniu z operacyjnej pisałam do męża i mamy prośbę o przyjazd i oczywiście zostałam za to zbesztana przez pielęgniarki jak pies bo kto to widział o tej porze :/ A ja po prostu potrzebowałam dowiedzieć się czegoś więcej o swoim dziecku niż zwykłego dobrze. Oczywiście męża do mnie nie wpuszczono musiał siedzieć na korytarzu do 7 potem zrobił wielką awanturę i w końcu zobaczyłam swoje maleństwo 6 godzin po porodzie :/. Marzyliśmy o dwójce dzieci najlepiej parce ale poprzestaniemy na tym jednym nie znieślibyśmy ponownie takich zdarzeń.
Nie poprzestawaj na jednym dziecku. Dzieci to dar, cud. Pamiętaj także, że każdy poród jest inny więc kolejny nie musi być koniecznie taki zły jak poprzedni.
Dużo zdrówka dla Zuzi! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥