Uśmiech nie schodził mi z twarzy :) – opis dumnej mamy Katarzyny

Dumna mama Katarzyna także chciała podzielić się z nami swoimi wspomnieniami z tego najszczęśliwszego dnia jej życia. I choć nie było tak jak sobie to zaplanowała, mimo wszystko poród wspomina pozytywnie :-)

Witam Dumne Mamy!
10 lipca 2014 roku przyszedł na świat mój Synuś, największe szczęście! A wszystko zaczęło się tak…
Termin porodu miałam na 4 lipca, ale pojawiły się wówczas jedynie skurcze przepowiadające, które minęły tak szybko, jak się pojawiły. Podczas wizyty u ginekologa Synek dużo fikał w moim brzuchu, ale ani myślał o wyjściu, za dobrze Mu tam było ;-) jednak doktor stwierdził, że jeśli nic się nie będzie działo najpóźniej tydzień po terminie mam się zgłosić do szpitala. I tak mijały dni, aż do 9 lipca, po ponownej wizycie, kiedy to okazało się, że Maluszek obrócił się już twarzą do dołu i jest gotowy do porodu… tylko postępu brak. Ani rozwarcia, ani skurczy. Wróciłam do domu i na spokojnie zdecydowałam, że prześpię się jeszcze w domu, a następnego dnia pojadę do szpitala (konsultując to ze znajomym położnym). 10 lipca pojechałam po południu do szpitala, z myślą że na spokojnie przygotuję się tam na poród, (bardzo zależało mi na porodzie naturalnym) oczekując jakichś kroplówek czy oksytocyny na przyspieszenie, jeśli będzie taka potrzeba. Ok. 20:00 położny zrobił mi USG i KTG i stwierdził, że nic się nie zapowiada… Byłam więc spokojna, aż do momentu, gdy zrobiono badanie na sprawdzenie stanu wód płodowych. I w tym momencie pojawił się strach, okazało się że wody były już zielone i trzeba było natychmiast przeprowadzić cesarskie cięcie, ponieważ było zagrożenie życia dziecka… To był szok! Dodatkowo nie przygotowałam się psychicznie na poród przez cesarskie cięcie i emocje wzięły górę, na szczęście Mąż wiedział jak mnie wtedy wesprzeć. Dobro dziecka było najważniejsze i podpisałam dokumenty. Zrobiono mi dodatkowe KTG i przeniesiono na salę operacyjną, gdzie dostałam znieczulenie podpajęczynówkowe. Operacja przebiegała w radosnej atmosferze, z racji mojego zawodu (animator czasu wolnego) ustalaliśmy jakie atrakcje mogę zapewnić lekarzom na odstresowanie i zrelaksowanie się ;-) Po ok. pół godzinie od rozpoczęcia usłyszałam płacz mojego Maleństwa, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Po chwili lekarz dodał: „piękny, zdrowy, duży chłopiec – 10pkt w skali Apgar” O 21:30 pojawił się na świecie mój Synek, ważący 3.920g i mierzący 56cm. Dziś ma niecałe 3 miesiące i jest silnym, radosnym i non-stop gaworzącym głodomorkiem. Oczko w głowie zarówno Mamusi, jak i Tatusia :-)

Droga Kasiu, szkoda że nie udało Ci się urodzić naturalnie, ale cóż… W takich chwilach wiadomo – zdrowie maluszka jest najważniejsze. Cieszę się jednak, że mimo wszystko wspominasz ten dzień pozytywnie :-)
Na zdjęciu oczka synusia dumnej mamy Katarzyny.

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *