Karolina – to dumna mama, która już po raz drugi podzieliła się z nami swoimi wspomnieniami. Jak było w tym przypadku?
Poprzedni opis dumnej mamy Karoliny:
Witam Drogie Mamy :-)
Chciałam się Wam pochwalić swoją opowieścią…hehe to druga moja opowieść na Waszej stronie (pierwszą znajdziecie tutaj – KLIK) :-)
Wszystko zaczęło się w grudniu 2014 roku. okres mi się spóźniał parę dni już wtedy przeczuwałam że coś jest na rzeczy ale pomyślałam poczekamy. któregoś wieczoru mój mąż przechodząc z kuchni do pokoju z sałatką z tuńczykiem naruszył mój nos, zrobiło mi się nie dobrze i od razu poszłam do łazienki…wymioty. wtedy już wiedziałam że jestem w ciąży, nawet testu nie robiłam tylko od razu na drugi dzień poszłam do lekarza. lekarz tylko potwierdził mój stan :-) był to 4 tydzień ale było jeszcze za wcześnie by potwierdzić czy ciąża dobrze się rozwija, kolejna wizyta za 2-3 tyg. wszystko dobrze, serduszko bije :-) zapomniałam wspomnieć że o ciąży nic nie wiedziała moja rodzinka tylko rodzina męża. Boże Narodzenie spędziliśmy u mojej rodziny nic im nie mówią. było dobrze aż do Trzech Króli fatalnie się czułam, nie mogłam jeść, nie miałam siły z łóżka wstać, tylko leżałam. dzień po Trzech Królach wstałam z łóżka i od razu łazienka…cały boży dzień spędziłam w łazience…wymioty…myślałam że się już skończe… od 18 wymiotowałam już samą żółcią…masakra…wieczorem zadzwoniliśmy z mężem do mojego lekarza on kazał do szpitala jechać…dwa dni dni w szpitalu, kroplóweczki. w sobote dzień po wyjściu ze szpitala stwierdziłam ze najwyższa pora powiadomić moją rodzine…jakie było moje zdziwienie że wszyscy byli zadowoleni :-) przez cała ciąże miałam mdłości najgorzej było gdy wchodziłam do kuchni czy musiałam przebierać Arka( swoje pierwsze dziecko, ma 3 latka). cała ciąża przebiegała bardzo dobrze, świetnie się czułam, maleństwo prawidłowo rosło :-) do ostatniego dnia ciąży zajmowałam się dzieckiem, sprzątałam a nawet pare godzin przed cesarką robiłam leczo :-)… tydzień lub dwa tyg przed planowanym terminem czułam skurcze zawsze o tej samej porze wieczorem przed 22…byłam już wtedy u mojej mamy, mama pracowała, miała drugie zmiany więc wieczorami byłam sama, mąż w innym mieście pracował,na wszelki wypadek miałam telefon na taksówkę a mężowi powtarzałam że ma być cały czas pod telefonem…mama zaczęła urlop a ja trafiłam do szpitala, miałam skierowanie na cesarkę…trafiłam na oddział…cesarka…przyszedł na świat Pawełek :-)…sam zabieg źle wspominam, co chwilę pytałam lekarzy kiedy koniec,na druga lub trzecią dobę miałam okropny ból karku tragedia… teraz po miesiącu wspomnienia tylko zostały…mały rośnie a starszy brat pomaga :-)
Dumna mamo, dobrze, że teraz pozostały tylko wspomnienie, a Pawełek jest zdrowym chłopcem! :-)
Dużo zdrówka dla obu chłopaków! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥