„psik, psik, psik” – wspomnienia dumnej mamy Eli

Dumna mama Ela podzieliła się z nami swoją historią, aby… przestrzec inne mamy przed pewną ważną sprawą. Przeczytaj i zobacz przed czym przestrzega dumna mama Ela…

Mój poród zaczął się dosyć nietypowo, nigdy o takim przypadku wcześniej nie czytałam i nie słyszałam, a z czasem dowiedziałam się, że sytuacja w której się znalazłam mogła być niebezpieczna dla mnie i dla dziecka. Nawet teraz bardzo rzadko zdarza mi się spotkać jakiekolwiek informacje na ten temat. Piszę o sączeniu się wód płodowych. Wieczorem, dzień przed porodem czyli 5 dnia 38 tygodnia ciąży, kucając poczułam takie dziwne „psik, psik, psik”, miałam już problemy z wysiłkowym nietrzymaniem moczu więc myślałam, że to ciąg dalszy tych dolegliwości, że dziecko już tak naciska na pęcherz, że nawet przy kucaniu przeciekam. Trochę to dziwne było uczucie ponieważ nie czułam żadnej ulgi na pęcherzu, a uczucie przypominało naciskanie gumowej kaczki do kąpieli dla dzieci. Zmoczyłam tylko wkładkę. Przebrałam się, „psikanie” zignorowałam. Dopiero następnego dnia po południu sytuacja powtórzyła się. Tym razem po prostu sobie stałam, żadnego kucania nie było. To już mnie zastanowiło, zaczęłam przeszukiwać internet i wpadłam na hasło „sączenie się wód płodowych”. Obejrzałam i obwąchałam dokładnie wkładkę aby rozpoznać czy to mocz czy wody płodowe, ale pewności nadal nie miałam. Nie miałam też żadnych inny symptomów nadchodzącego porodu. Po za tym 2 dni wcześniej wyszłam ze szpitala po trzech dniach pobytu i tam twierdzili, że na szybki poród się nie zanosi: szyjka nie zgładzona, 1cm rozwarcia. Do szpitala pojechałam z uwagi na dosyć mocny ciągnący ból w dole brzucha i fakt, że w nocy odszedł mi czop śluzowy. Pierwsza ciąża, bałam się, że to może coś złego i jak zignoruję to zrobię dziecku krzywdę. Myślałam, że na pogotowiu zbada mnie lekarz, zrobi KTG i jeżeli będzie wszystko w porządku wypuści do domu. Wszystko było o.k. ale i tak na 3 dni mnie zatrzymali z uwagi na półpaśca (kilka niebolesnych krostek na boku brzucha, które ewidentnie wyglądały na półpaśca – większość lekarzy w szpitalu je oglądała i każdy potwierdzał), zagrożenia dla dziecka nie przewidywali. Nie spodziewałam się wiec szybkiego w terminie porodu. Postanowiłam po drugim „psikaniu” odczekać i zobaczyć co będzie dalej. Po około 30min. wody znowu poleciały i tym razem nie miałam wątpliwości ponieważ były różowe – tak jak opisywali je na internecie. Przygotowania do wyjazdu zajęły mi jakieś 1,5 godziny. Spakowałam torbę, sprzątnęłam mieszkanie, wzięłam prysznic, ogoliłam nawet nogi i zjadłam kolację ze strachu, że w szpitalu nie dadzą mi już nic zjeść:)Wychodząc z domu czułam lekkie ćmienie w dole brzuch jak przed miesiączką. Droga do szpitala trwała 50 minut i jak już tam dojechałam to miałam regularne skurcze co 5 minut. Zbadali mnie, przyjęli na oddział i po około 6 godzinach urodziłam Kamilka:) Wszystko było w porządku ale lekarz powiedział, że w sytuacji kiedy sączą się wody płodowe może dość do wypadnięcia pępowiny, zakażenia u matki. Powinnam zareagować od razu ale nie miałam pojęcia, że wody mogą się sączyć. Spodziewałam się tego wielkiego „chlust”, o którym tyle słyszałam, a nie „psik, psik, psik”.
Poród wspominam dobrze, ale fakt, że tyle ryzykowałam z braku wiedzy, pomimo tylu godzin czytania o porodzie i jego zwiastunach (lubię być przygotowana), trochę mnie przeraża. Mam nadzieję, że opisując moje przeżycia przestrzegę inne przyszłe mamy przed niespodzianką sączących się wód płodowych. Mam też nadzieję, że zbliżający się drugi poród (jeszcze tylko 10 tygodni) niczym mnie już nie zaskoczy:)

Tak dumna mamo, masz całkowitą rację! Nie można lekceważyć żadnych oznak zbliżającego się porodu tj. sączenia się wód także. Ale wiesz co jest najważniejsze? Ano to, że cała ta historia miała szczęśliwe zakończenie! :-)
Dużo zdrówka dla Kamilka! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *