Lekarz pomógł mi urodzić… – wspomnienia dumnej mamy Anety

Dumna mama Aneta spisała dla nas swoje wspomnienia z całkiem niedawnego porodu. Jak go wspomina? Przeczytajcie! :-)

Nasza historia zaczeła sie od dnia 22 lipca. Na tą date miałam termin porodu. a ze nic sie nie zapowiadało mialam wizyte u ginekologa. Kazał mi jechac w tym samym dniu do szpitala, bo stwierdził ze nasza córcia jest za mała i nie przybiera na wadze I nie ma juz miejsca w moim brzuchu ( miałam mały brzuch ). Postanowiłam jechac do szpitala nastepnego dnia. W szpitalu porobili mi badania i wszystko bylo w porzadku. , wiec mnie zatrzymali az porod sie sam zacznie. Codziennie mialam ktg. Po 3 dniach na ktg wykazywano skurcze. Ja ich nie czułam, wiec 28.07.postanowili mnie wziasc na porodówke i tam miałam przejsc probe porodu czyli oct. Poszlam na ta sale o 8 rano. podloczyli mi kroplowke i nic sie nie dzialo az do godziny 17.00 . Polozna przebila mi worek plodowy i po godzinie chwycily mnie skurcze. Przez cały ten czas byl przy mnie mąz. Wyprosili go tylko gdy przebijali mi te wody. Pozniej wrocil. Dostalam gaz ulatwiajacy porod – nie pomagalo bo mialam 3 cm rozwarcia. Kazano mi isc pod prysznic i robic masaz woda na brzuchu by skurcze troche przenikly. Nic nie pomoglo. Wrocilam na lozko. Juz
parlam – polozna byla tak bezczelna ze kazala mi przec bokiem. Zaczełam przec a jej przy mnie nie bylo. Mąż polecial po ta połozna bo sie balam ze sie cos stanie i bedzie cos nie tak. Powinna byc przy nas caly czas – gdy parlam a ona sobie przychodziła co jakis czas. Wkurzylam sie i krzyklam na nia by wrocila. Przyszla. Juz czulam ze musze rodzic to sie zbiegli wszyscy. Przez niedopilnowanie poloznej mialabym cc, ale lekarz pomogl mi urodzic naciskajac na brzuch. Nie dawalam juz rady. wkońcu po 2,5 godzinach ujrzałam moja córeczke. Wazyla 2950g i 54 cm. Teraz ma prawie dwa miesiace i wazy 4350g. Jestesmy szczesliwymi rodzicami Marty <3

Oj, nie tak powinno być, jak to opisujesz… Szkoda tylko, że jednak taki personel jeszcze, nawet w dzisiejszych czasach się zdarza… :(
Dużo zdrówka dla Martusi. Na zdjęciu właśnie maleńka Martusia! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *