Mój udany VBAC :) – opis dumnej mamy Julianny

Dumna mama Julianna opisała dla nas coś ciekawego.. Poród naturalny po cesarskim cięciu czyli tzw. VBAC (Vaginal Birth After Cesarean). Jesteście ciekawe jej historii? Zapraszam do lektury! :-)

 

W końcu i ja sie zdecydowalam napisać moją historie :)
W 2009 w grudniu urodziłam synka przez cięcie cesarskie, dlaczego ?
Był 17 grudzień, na ten dzień miałam termin, nic sie nie działo, a ja z dnia na dzień puchłam coraz bardziej, przed ciążą ważyłam 49 kg, dzień przed porodem 89kg…. Białkomocz, wysokie ciśnienie, również miałam 1 cm rozwarcia… Moja lekarka dała mi skierowanie do szpitala. Pojechałam, dali mnie na oddział, ponieważ, to było moje pierwsze dziecko, bedziemy czekać, aż coś się samo zacznie… i tak czekałam, całe święta w szpitalu, a ja puchłam z dnia na dzień coraz bardziej… az w koncu nadszedł 28 grudzień- w nocy jak już któryś raz poszłam do łazienki (biegałam co 15 minut) odszedł mi cały czop, wody zaczęły się sączyć… poszłam do położnych i opowiadam im całą sytuację, nadal kazały czekać… 29 grudnia, rano wzięli mnie na badania, lekarz kazał mi iść na porodówkę bo miałam aż 4 cm rozwarcia!! Bardzo się cieszyłam, że to już!. Jestem na porodówce 8 rano… około 10 podali mi okscytocyne i leżałam- to był mój błąd… o 14 zaczęły się skurcze, rozwarcie szło szybko!, myślę, że zaraz zobaczę mojego synka, nagle na ktg zaczęło tetno spadać, przyszła lekarka i w szybkim tempie znalazłam się na sali operacyjnej, znieczulenie ogólne… nie widziałam synka, obudziłam się dopiero na sali pooperacyjnej… dopiero popołudniu następnego dnia dostałam synka, to była miłość od pierwszego wejrzenia.
2015 rok marzec, zrobiłam test ciążowy wyszły dwie kreski, po 4 tygodniach pobiegłam do lekarza, zrobił wszystkie badania + BETE, stwierdził, że nic nie widzi na USG, że to może być ciąża pozamaciczna, znow mam czekać i iść za dwa tygodnie do lekarza, poszłam, zobaczyłam na USG moją drugą miłość :). miesiąc później, poszłam na badania kontrolne, wszystko dobrze, dziecko rozwija się prawidłowo, zadałam pytanie mojemu lekarzowi, jak mogę teraz rodzić? Czy naturalnie, czy przez cięcie cesarskie… stwierdził, że jak już raz było cięcie to również drugi raz bedzie… no trudno… w około 25 tygodniu ciąży zmieniłam lekarza… ponieważ poprzedni lekarz nie dawał mi skierowań na podstawowe badania, chociaż go o to prosiłam, za każdym razem słyszałam, że to nie potrzebne, dla mnie było to bardzo ważne, bo tak jak wspominałam, miałam w poprzedniej ciąży białkomocz, naszczeście w drugiej ciąży nie puchłam, wyniki miałam dobre… po zmianie lekarza byłam bardzo zadowolona z mojej obecnej lekarki ktora 20 lat pracuje w szpitalu, nic nie miała przeciwko abym rodziła naturalnie… dziecko do końca ciąży rozwijało się bardzo dobrze… w końcu zbliżał się termin porodu 1 grudnia, nadal nic się nie działo, rozwarcie 1,5 cm miałam od 37 tygodnia ciąży, 2 grudnia pojechałam na ktg do lekarza… ktg nie wyszło zbyt zadowalające… dlatego dostałam skierowanie do szpitala, w którym pracuje moja lekarka. W szpitalu byłam około 17, przyjęli mnie, robili badania i w trakcie badań odszedł w całosci czop. Już wtedy wiedziałam, że urodzę w ciągu 24h. Wzięli mnie na oddział. O 19 poczułam pierwszy mocny skurcz! Wzięłam prysznic, skurcze były ale nie takie jak powinny, nadeszła noc, skurcz za skurczem co pół godziny, o 2 w nocy przyszła położna zrobić mi ktg, na ktg cały czas tętno było bardzo wysokie, leżałam przypięta do ktg pół godziny, położna kazałą mi iść na porodówke, przez te wysokie tętno. Zbliża się 3 w nocy, skurcze się nasiliły i były coraz częstsze… rozwarcie 2 cm…. a ja leże na porodówce, naszczęście położne były miłe, można było sobie z nimi porozmawiać, pożartować.Około 5 rano poszłam pod prysznic, skurcze były co 5 minut… o 6 rano podłączyli mnie pod okscytocyne, ja w tym czasie zadzwoniłam po narzeczonego, który przyjechał bardzo szybko :) Miałam na sali piłkę, z której z chęcią skorzystałam, przez dobre 3 h skakałam na niej, skurcze były tak silne, że chyba cała porodówka mnie słyszła, a ja błagałam ich o cięcie cesarskie, myslałam że nie wytrzymam z bólu, a nie mogłam dostać żadnego znieczulenia… rozwarcie w 3h zrobiło się 8 cm, położna i narzeczony uświadomili mnie, że zaraz urodzę naturalnie! Że jeszcze chwile muszę wytrzymać, za chwile były bóle parte i tak 3 grudnia o 9.31 urodziłam śliczną córeczke :) tata przeciął pępowine, a po chwili miałam już dziecko na brzuchu. 10/10 punktów, zdrowa, silna dziewczyna :)
Teraz nie mogę się doczekać 3 dziecka :)
Pozdrawiam :)

No, no dzielna mamo! Gratulacje!
Dużo zdrówka dla Twoich pociech! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *