Lekarz mi powiedział, że mam śliczną córeczkę… – wspomnienia dumnej mamy Dani

Dumna mama Dani również podzieliła się z nami wspomnieniami z tego najszczęśliwszego dla niej dnia – dnia narodzin córeczki. Zachęcam do lektury! :-)

O ciąży dowiedziałam się w 8 tyg :) ginekolog pokazał jak to nazwał” mala fasolkę”. Ogólnie ciąża przebiegała prawidłowo ale w 38 tyg ciąży gin powiedzial ze mam za mało wód  płodowych i wypisał mi skierowanie do szpitala. Pojechalam zrobili szereg badań i pozostawili mnie na patologii ciąży. Pamiętam ze dostałam zastrzyk i przeleżałam cały dzień. Następnego dnia podpięli mnie do ktg i bylo wszystko w porządku ale o godz 14 z haczykiem cos się zaczęło dziać dziwny zapis z ktg się robił. Okazało się że mojej niuni zaczęło spadać tętno z przerażeniem pytalam co się dzieje ale każdy mówił ze mam się uspokoić. Następnie wzięli mnie na stół  operacyjny i mnie uspili nic nie pamiętam tylko jak mnie wybudzili lekarz mi powiedzial ze mam śliczna córeczkę <3 dostała 9 punków mój narzeczony jako pierwsza ja zobaczył ale zrobil mi zdj naszej gwiazdki <3
Niestety zobaczyłam ja dopiero po 18 godz ale jakie bylo moje szczęście ze córcia urodziła się zdrowa ;* nawet żółtaczki nie przeszła <3
Dzis ma 7 miesięcy i jej zdrowa jak rybka <3

Oj tak, bo najważniejsze, żeby nasze dzieci były zdrowe. Reszta nie jest już tak ważna! :-)
Dużo zdrówka dla córeczki! A na zdjęciu właśnie ONA – mała ślicznotka ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

Podoba Ci się?

Zobacz komentarze (1):

  1. Witam wszystkie mamusie. O swojej ciąży dowiedziałam się w 5 tygodniu ciąży wizyta u lekarza tydzień później to potwierdziła. Nie była ona dla mnie zaskoczeniem bo doskonale wiedziałam,kiedy „zmajstrowaliśmy” z mężem nasze szczęście. Lekarz wyliczył termin na 17 listopada br.i zaczęło się wielkie odliczanie. Od początku marzyłam by urodzić syna pewnie dlatego,że sama wychowywałam się wśród trójki braci. Moje przypuszczenia potwierdziły się w 21tc.kiedy lekarz wykonał mi Usg oboje z mężem byliśmy bardzo szczęśliwi do dziś naszą ulubioną melodią jest bicie serca naszego synka. Cała ciąża przebiegała pomyślnie synek dobrze się rozwijał a ja prócz kilku nieprzespanych nocy i zachcianek nie miałam żadnych dolegliwości. Razem z mężem skompletowaliśmy wyprawkę miesiąc przed porodem. Byliśmy już gotowi na przyjście maluszka. Dwa tygodnie przed przewidywaną datą porodu lekarz oznajmił że urodzę przez cesarskie cięcie bo synek jest duży i leży poprzecznie. Na ostatniej wizycie dostałam skierowanie do szpitala lekarze wyznaczyli zabieg na 18 listopada dzień wcześniej zgłosiłam się do szpitala na rutynowe badania i przygotowanie do zabiegu. Byłam w okropnym stresie bo mój mąż nie dostał urlopu i nie mógł być przy mnie. Podłączyli mnie do ktg i zrobili Usg. Zapis z ktg wskazywał ,że mam skurcze co 2 minuty. I w ten sposób mój syn urodził się w przewidywaną date porodu bo zrobiono mi cięcie w dniu zgłoszenia. Z porodu pamiętam nie wiele ostatni sms do męża o 20.37 później znieczulenie nacięcie i próba wyciągnięcia Fabiana na świat okropny ból i mój krzyk decyzja o uspaniu mnie bo znieczulenie nie działa. Godzina 21.00 synek jest na świecie dowiaduje się o tym godzine później kiedy odzyskałam świadomość słyszę słowa lekarza „ma pani kawał przystojnego chłopa 4800 g i 62 cm. ” godzinę później już się przytulamy i czekamy razem do rana na tatę;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *