„Oj, jeszcze trochę Pani sobie poleży, bo ja tu porodu nie widzę…” – opis dumnej mamy Karoliny

Dumna mama Karolina nie do końca pozytywnie wspomina swój poród, a to za sprawą… Sprawdźcie same…

Termin miałam na 28.07. Na początku ciąży okazało się że mam cukrzycę ciążową dlatego też ciągle musiałem być pod kontrolą poradni diabetologicznej jednak obyło się bez insuliny wystarczyła tylko dieta ale ciągle wizyty na badaniach mnie wykańczaly. Nadszedł 28.07 ale kompletnie nic się nie działo lekarz zlecił codziennie przyjeżdżać na ktg więc dni mijały a ja zero oznak porodu… 06.08 miałam rano jechać na ktg jednak zaczęły się bóle bardzo słabiutkie które na ktg nie były widoczne lekarz mnie zbadał i stwierdził że na następnej wizycie ktora miała być za dwa dni już się nie spotkamy. Po ktg kazano mi wrócić do domu bo lekarz na oddziale stwierdził że do porodu jeszcze daleko wiec wróciłam do domu i wtedy bóle były coraz to mocniejsze kolo 16 stwierdziłam że nie ma już na co czekać bo ból był bardzo mocny. Kiedy dojechalam do szpitala bóle zrobiły się słabsze pielęgniarka stwierdziła że to ze stresu… lekarz kazał iść mi na usg i stwierdził że jeżeli nie urodze przed weekendem to w poniedziałek będą wywoływać bo jestem już po terminie a lakarz który robił usg powiedział” oj jeszcze trochę Pani sobie polezy bo ja tu porodu nie widzę ” wiece zostałam przyjęta na oddział. Koło 22 bóle były tak silne że krzyczałam z bólu a położna która mnie badała powtarzała że to jest ból jak na miesiączkę a nie do porodu i kazała co chwilę iść do łazienki żeby się polewac ciepłą wodą bo to niby ulzy w bólach. O 24 bóle były tak silne ze wymiotowałam i wyłam z tej bezsilności nikt nie chciał mi pomóc poszłam do łazienki i wtedy wody mi odeszły więc doczolgalam się do pielęgniarki żeby jej powiedzieć że wody mi odeszły a ona na to Pani to już wymyśla ale zbadała mnie i stwierdziła że rozwarcia brak więc mam jeszcze czekać o 1.00 poczułam bóle parte zaczęłam krzyczeć że rodzę wtedy pielęgniarka rzuciła dobrze proszę na porodowkę. Ledwo tam doszłam położna kazała położyć się na łóżko i zaczęła mnie badać nagle mówi do drugiej przygotuj szybko sprzęt RODZIMY i o godz 1.15 mój synek był już na świecie ważył 2770 i 54 cm. Nikomu nie życzę takiej obojętnośći ze strony personelu medycznego bo jeszcze chwila zwłoki i urodziła bym w zwykłej sali a nie na porodowce. Teraz  jestem szczęśliwą mamą dwójki dzieci. Pozdrawiam

Ja również nikomu nie życzę takiej obojętności, bo nie powinno jej być, absolutnie!
Dużo zdrówka dla Twoich pociech! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *