Dumna mama Patrycja również opisała dla nas swój poród. Zapraszam do lektury!
Bardzo dobrze wspominam opiekę medyczną podczas porodu, pomijając lek. anastezjologa, który dawał znieczulenie, ponieważ zakończyło się cesarskim cięciem. Poród planowany wg miesiączki był na 9.02, ale 31.01 trafiłam na oddział, ponieważ tętno niuni było nieregularne, skurcze co 10 minut (jeszcze bezbolesne), a rozwarcie na 2 cm. Na następny dzień od godz. 7 rano zaczęły się skurcze, ale nie było rozwarcia więc wciągu 5 godzin miałam robiony masaż szyjki macicy dwa razy, co pomogło tylko powiększyć rozwarcie do 4 cm. O godzinie 18 trafiłam na porodówkę, podłączyli kroplówkę z oksytocyną, kolejny masaż szyjki i przebili pęcherz. Dostałam również gaz rozweselający, który tak na dobrą sprawę pomógł mi tylko na początku, a w głowie miałam takie zawirowania, że gdyby nie mój partner to kilka razy spadłabym z piłki na której kazano mi skakać. Do tego w 32 tc. dostałam hemoroidy, więc można sobie wyobrazić ból krzyżowy, brzuszny i jeszcze tyłek, coś strasznego a między skurczami już nie było przerwy, bo jeden nie zdążył się skończyć, a zaczynał już następny. Po kolejnym badaniu mój lekarz prowadzący wraz położną stwierdzili, że rozwarcie nic się nie ruszyło, a mała tętno ma coraz słabsze, więc zdecydowali o cc. Nigdy nie zapomnę słów jednej z położnych i anastezjologa, kiedy przewieziono mnie sale chirurgiczną. Położna stwierdziła, że nie mieli sobie kiedy wymyślić cesarskiego cięcia tylko wtedy jak ona układała się do snu, a na anestezjologa musiałam trochę czekać, bo gdy wszedł to powiedział, że musiał mecz do końca obejrzeć… Ale o 21:55 przyszła na świat nasza kruszynka, dostała 10pkt co mnie najbardziej ucieszyło, bo bałam się co z tym tętnem. I miałam później małą od godz. 23 cały czas przy sobie, bo pierwszą nockę spała do 6 rano, a zabierano mi ją tylko do kąpania, przebrania i karmienia, bo nie miałam pokarmu (ale skąd mieć pokarm, skoro przez 72 godziny nic nie jadłam, tylko moczyłam usta w wodzie) . Wieczorem następnego dnia już mogłam sama zrobić wszystko i przy sobie, i przy małej, a położne tylko pytały czy nie chcę środków przeciwbólowych. Tak więc na opiekę po porodową nie mogę narzekać, jestem zadowolona, szybko doszłam do siebie. A anestezjolog, czy ta jedna położna nie zniechęcili mnie żeby rodzić kiedyś następne dziecko w tym samym szpitalu. :)
Cieszę się Patrycji, że mimo przygód z anestezjologiem nie zraziłaś się do placówki i całego porodowe obrzędu :-)
Dużo zdrówka życzę Twojej córeczce! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥