Dumna mama Sylwia również nadesłała do nas swoje wspomnienia. Zachęcam do lektury!
To była moja druga ciąża. Pierwsza skończyła się cc z powodu wąskich wymiarów miednicy więc i druga miała zakończyć się tak samo. Poczatek przebiegał książkowo, z dolegliwości miałam tylko zgage. Byliśmy z mężem bardzo szczęśliwi że będziemy mieć drugiego synka. Gdy przyszedł 25tc pojechałam do lekarza na kontrolną wizytę. Podłączył mnie pod ktg a tu skurcze, regularne co 3 min. Zdziwiło mnie to bo ja ich nie czułam nic a nic. I się zaczęło. Prawie leżący tryb zycia. Wizyty co dwa dni. Leki na podtrzymanie, kroplowki. I jakoś się udało dociagnac do 38tc. Z lekarzem byłam umowiona już na cc więc dzień przed naszym umówionym terminem odstawiłam leki jak mi kazał i następnego dnia od rana miałam lekkie skurcze. Pojechaliśmy wieczorem do szpitala. Formalności i na porodowke. Skurcze były regularne ale lekkie, prawie ich nie czułam. Ktg, pytania i za 1,5 godziny byłam gotowa. Na sali wszyscy byli mi tacy mili, żebym wtedy wiedziała że przez ni ch mój syn mógł stracić życie!! O 21.50 usłyszałam przepiekny płacz! 51cm 2980 wagi i dostał od razu 10 punktów. Szybkie buzi w policzek i zaraz go zabrali dla taty. Synek został za 2 piętrze a mnie zawiezli na 3 bo tam nie było miejsca na salach dla mnie. Całą noc nie mogłam zasnąć, pytałam o mojego synka każdego kto wchodził do mojej sali. Nikt mi nic nie mówil. Następnego dnia koło 12 dopiero raczyla przyjsc do mnie neonatolog i powiedziała że maluszek jest w bardzo ciężkim stanie, leży w inkubatorze pod respitaro rem i nie jest w stanie sam oddychac. Ze urodzil sie jako wczesniak bo niby w 36 tc. Zapytala mnie czy cesarka byla umowiona wiec powiedzialam ze tak i chcialam dodac dlaczego ale mi przerwala i powiedziala „tak to jest jak sie umawia cesarki, a my mamy teraz od ch..ja roboty” zabrala sie i poszla. Bylam w szoku,tak sie balam o mojego synka. Nastepne dni byly moimi najgorsz ymi w zyciu. Stan Kubusia caly czas sie pogarszal. Pytajac innych lekarzy co sie dzieje z moim synem,slyszalam kilka roznych wersji. A to ze ma zapalenie pluc, a to ze urodzil sie z zakazeniem wewnatrzmacicznym i kilka innych. W koncu przyjechala jeszcze inna lekarz i po jego zbadaniu stwierdzila ze nie jest odśluzowany od porodu. Zlecila poloznej aby to zrobila. To bylo wieczorem ,nastepnego dnia gdy do niego poszlam oddychal sam!!! To by ło cudowne uczucie widzieć go bez tych rurek i kabli. Gdyby go odśluzowali od razu jak sie urodzil to wszystko by bylo w porzadku. Ale dzieki tej dobrej lekarz (nawet nie wiem jak ma na imię bo widzialam ja tylko ten jeden raz) moj syn zaczal nabierac sil i za kilka dni wrocilismy do domu. Dzis ma juz 5 msc jest zdrowiutki ale do tej pory ma problem ze ssaniem. Zlozylismy z mezem skarge na szpital ale nie zmieni to tego jak bardzo cierpielismy przez te dwa tygodnie.
Dumna mamo, doceń to co macie! Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło! ♥
Dużo zdrówka dla Twoich pociech! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥