Dumna mama Kinga również nadesłała do nas swoje porodowe wspomnienia. Zachęcam do lektury! :-)
Wszystko zaczęło się z soboty na niedzielę 5-6 marca. Zaczęło mnie pobolewac podbrzusze ale zignorowałam to i zasnelam. Wstałam w niedzielę rano i okazało się ze brzuch nie przestał boleć, a boli jeszcze bardziej, więc spokojnie spakowalam wszystkie potrzebne rzeczy i pojechaliśmy z narzeczonym do szpitala oddalonego o 40 minut drogi. Gdy dojeżdżaliśmy skurcze byly coraz mocniejsze. Cala niedziela w szpitalu :) Z izby przyjęć od razu zostałam przeniesiona na sale przedporodowa. Zaczęło się. Skurcze coraz mocniejsze były nie do wytrzymania i dostałam znieczulenie. Po około dwóch godzinach na sali porodowej synkowi zaniklo tętno. Mój strach, przerażenie i lek o niego był tak silny ze godzilam się na wszystko co chcieli mi zrobić, byleby go tylko uratowali. W przeciągu 5 minut byłam na sali operacyjnej. Trzy minuty po północy, czyli już 7 marca, lekarze rozcieli mi brzuch, a 10 minut północy Staś był już z nami. Usłyszałam jego płacz i sama poplakalam się ze szczęścia :) powiedzieli mi tylko ” ma Pani syna ” i go zabrali . Nie widziałam go po porodzie ale gdy ja leżałam na sali pooperacyjnej, narzeczony wysłał mi zdjęcia naszego Skarba :) kocham go nad życie :)
Staś urodził się 7 marca 2016r. o godz. 00.10 :) ważył 3640 gram, miał 54 cm, 8 punktów w skali Apgar i jest naszym największym szczęściem :)
Bo dzieci to największe szczęście jakie nas może spotkać :-)
Dużo zdrówka dla Stasia! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥