Dumna mama Marta opisała dla nas swoje porody. Zapraszam do lektury! :-)
Bardzo szybko zostałam mamą dwóch dziewczynek. Pierwsza ciąża była dużym zaskoczeniem bo lekarz powiedział że mogę cierpieć na endometriozę i mogę mieć duże problemy z zajściem w ciążę. Choć się specjalnie nie starałam o dziecko stało się. Ciąża była zagrożona najpierw jakiś krwiak na pęcherzu płodowym i leżenie w łóżku plus straszne wymioty do siódmego miesiąca włącznie. Nie było lekko ale bardzo chciałam urodzić moją dziewczynkę. Pod koniec siódmego miesiąca zasłabłam potem w połowie ósmego znowu. Mój lekarz prowadzący podejrzewał gestozę i niestety jego obawy się potwierdziły. Pod koniec ósmego miesiąca trafiłam na porodówkę z wysokim ciśnieniem i dużą opuchlizną. Podawali mi jakies zastrzyki ale miałam ciążę donosić chociaż do początku stycznia. Niestety 28 grudnia wieczorem na obchodzie dowiedziałam się o tym ze są problemy z krążeniem dziecka i jutro o 8 rano cesarka. Tak się też stało o 9;15 nasza maleńka bo tylko 2225 dkg była już z Nami. Szczęśliwi byliśmy ogromnie. Choć w szpitalu spędziłyśmy całe 11 dni były komplikacje z raną pooperacyjną plus musiała zejść opuchlizna a na dodatek przeszłam wszystkie możliwe badania cieszyłam się że jesteśmy już bezpieczne i nie doszło do rzucawki. Pół roku później okazało się że jestem w drugiej ciąży. Mój świat się zawalił.Wszystko co teraz miałam takie poukładane i wspaniałe, cały czas jaki miałam poświęcić córeczce miałam dzielić na dwie istoty. Jakoś nie mogłam zaakceptować tego drugiego dzieciątka. Kolejna ciąża miałaby być taka sama? Nie dam rady myślałam wtedy.Ale przyszedł czas rozwiązania ciąży także cesarskim cięciem gdyż za mało czasu upłynęło miedzy jedną a drugą ciążą bałam się o siebie i o dziecko, choć wtedy myślałam, że co będzie to będzie było mi wszystko jedno. Po urodzeniu drugiej dziewczynki przyszedł na mnie ciężki czas. Hormony, problemy, brak czasu, ból, ale wiedziałam że musi być lepiej. Zdałam sobie sprawę że wszystko się poukłada a ja nie mogę winić tej małej istoty za moje błędy i wszystkie złe rzeczy które się wtedy działy. Teraz moje dziewczynki bawią się razem i łobuzują ale nie wyobrażam sobie życia bez Nich. Są moim największym szczęściem :)
Marto, jestem z Ciebie dumna, że mimo wszystko zaakceptowałaś i odnalazłaś się w swojej macierzyńskiej roli.
Życzę dużo zdrówka Twoim córeczkom, a Tobie – pociechy z nich :-)
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥