Dumna mama Kamila opisała dla nas jeden z najwspanialszych, ale i najokropniejszych dni w jej życiu – poród. Zapraszam do lektury!
Witajcie i ja chętnie opisze ten wspaniały i okropny dzień :-) 06.02 wieczorem leżąc z mężem i oglądając film dziwnie spokojna się zrobiłam :-) nie bolała mnie głowa jak przez 99% ciąży, a i Mały coś się mniej ruszał no, ale stwierdziłam ze spij i jeszcze się z mężem śmialiśmy ze jutro będę rodziła :-) poszliśmy spać, około 1-wszej w nocy obudziłam się i czuje ze mam mokra piżamę wiec stwierdziłam ze bardzo chciało mi się siku i popuściłam przebrałam się i poszłam dalej spać, godzinę później to samo, o 3 znowu….wiec poszłam do ubikacji załatwiłam potrzebę i wracam a tu chlusnęło ze mnie i już wiedziałam ze się zaczęło :-) Dalej byłam dziwnie spokojna, poszlak do kuchni wypiłam herbatę i dopiero wtedy zbudziłam męża, ten spanikowany za tel i dzwoni po pogotowie. O4:30 byłam w szpitalu, położyli mnie od razu na porodówkę, bo na patologii nie było miejsc, przyszedł lekarz z dwoma położnymi zbadali mnie u miałam tylko 2/3 cm rozwarcia, ktg- tętno Małego ok, zero skurczów i kazali chodzić i czekać na akcje, po 6h chodzenia akcji brak wiec dawaj pod kroplóweczkę no i się zaczęło…….ból niesamowity, a na dodatek była zmiana personelu, nikomu nie życzę takich osób/lekarzy jakich ja miałam…… Zero reakcji i przejęcia pacjentem, zero badan czy rozwarcie postępuje ale do masażu szyjki macicy to się biły która ma zadać ten bol…! No nic dobrze ze mąż był cały czas ze mną bo chyba bym zwariowała bez niego….nie mogłam chodzić bo mi zwyczajnie nie pozwolono, do ubikacji to wyprosiłam krzykiem żeby mnie odczepiły od kroplówki…. Kiedy już sobie o mnie przypomnieli to ja już miałam skurcze parte i 9cm rozwarcia, miałam nadzieje ze teraz to pójdzie szybko oj jak ja się myliłam..!! Nagle dużo ludzi się wokół mnie zebrało i dyskutowali ze ta to chyba na cesarkę pójdzie tak jakby mnie tam nie było. Godz 13 przyszedł lekarz zetknął jak ja prę i stwierdził cytuje „jest tak szeroka ze urodzi normalnie, mogła tyle nie żreć to cesarkę by miała” Matko aż się we mnie zagotowało mimo ze nie miałam już siły….. W trakcie parcia popękałam, położna stwierdziła ze mnie jeszcze natnie i zrobiła to jak mi skurcz minął a nie w trakcie i to był jeden jedyny raz jak darłam się z bólu… Po 3,5h parcia urodził się Julian z waga 3570 i 54 cm szczęścia- i niestety jakbym miała cesarkę to Synek nie miałby pękniętego obojczyka, krwiaka na główce i nie byłby dotleniany. :-( na szczęście teraz jest szczęśliwym 7 miesięcznym brzdącem :-* pozdrawiamy wszystkie mamy :-)
Kamilo, nie zazdroszczę porodu. Zapowiadało się kolorowo, ale jednak jak wynika z zakończenia, nie do końca tak było… :( Szkoda, że u Twojego maluszka wystąpiły powikłania a Ty musiałaś się tyle namęczyć. Dodając do tego chamstwo lekarza – uf, cieszę się, że Twój synuś Ci to teraz wynagradza i masz z niego wielką pociechę :-) Dużo zdrówka!
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Współczuję Ci takich lekarzy.. Ale niestety.. Są też i tacy.. Ja też zetknęłam się z chamstwem i brakiem zrozumienia tylko nie przy porodzie. Byłam z synkiem w innym szpitalu niż rodziłam (ostra żółtaczka) i kiedy byłam u niego na odciąganiu pokarmu synek zaczął płakać, a ja nie mogłam go nawet dotknąć bo był w inkubatorze, zawołałam pielęgniarkę a ona do mnie ” skoro pani przyszła odciągać pokarm to niech pani odciąga” i przyszła do synka dopiero po jakimś czasie. A mi serce pękało jak patrzyłam na niego płaczącego bez możliwości przytulenia go czy choćby dotknięcia…