Dumna mama Sara również postanowiła podzielić się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami :-) Zapraszam do lektury!
Z mężem znamy się dziewięć lat, zaręczyliśmy się po czterech, ślub wzięliśmy po ośmiu. Plany powiększenia rodziny były dość częstym tematem rozmów. Zaplanowaliśmy sobie, że zaraz poślubie zaczniemy starania i.. udalo się!! Ciąża przebiegała dość ciężko, ciągłe komplikacje, złe wyniki badań tarczycy, szew okrężny z powodu krótkiej szyjki macicy, zagrożona ciąża, plemienia, częste wizyty w szpitalu. W 32 tygodniu ciąży ginekolog poinformował mnie, że muszę ciążę donosić chociaz do 36 tygodnia. Pomimo usilnych starań, aby dotrzymać terminu pierwszych skurczy dostałam w środę – 34 tydzień i 3 dzień ciąży). Trafiłam do szpitala na podtrzymanie. Nastepnego dnia zostałam wypuszczona do domu. Po otrzymanych kroplowkach czułam silne zaparcia. Następnego dnia rano zaczęłam plamic. Pojechałam na oddział, gdzie dowiedziałam się, i ż zaparcia, ktore usilnie odczuwam wpływają na szew okrężny czego skutkiem jest plamienie. Po obserwacji na ktg skurcze nie byly widoczne. Czekając na wypis poczułam krotki delikatny ból w krzyżu. Uznałam to za zmęczenie. Po powrocie do domu spędziłam cały dzień w łóżku. Wieczorem ok godz. 21 zaczęłam z godziny na godzine odczuwać co razsilnejsze uczucie zaparcia. Zaczęłam sie strasznie bać o maleństwo. W momencie, gdy ból okazał się na tyle silny, a ja nie mogłam opuścić toalety mąż zadzwonił po karetkę, która niestety odmówiła przyjazdu. Ból był na tyle silny, że przestałam logicznie myśleć. Z pomocą męża udalam się do sypialni, by się położyć. Mąż ponownie zadzwonił po karetke, ktora tym razem zgodziła się przyjechać. Nie byłam w stanie o własnych siłach zrobić nawet kroku, ból był tak silny, że przestałam rozumieć co się ze mną dzieje. Po przyjeździe zespołu ratowniczego lekarz stwierdził 9 cm rozwarcia i skurcze co 1,5 minuty. Była godzina 5 rano, byłam strasznie zmęczona. Z pierwszego piętra musiałam o własnych siłach dojsc do karetki. Lekarz zabezpieczył mi tylko nogi, ktore po wpływem bólu od razu wydostały się z pasów zabezpieczających. Po przyjezdzie do szpitala ginekolgi chcial zdjąć szew, okazało się, że go tam nie ma. Musiał spaść, a ja go nie zauważyłam. Na fotelu porodowym byłam o 5.40, a dziesięć minut później na świat przyszła nasza ukochana córeczka Emilka, która od razu musiała trafić do ininkubatorka. Dziś, po wielu infekcjach z powodu obniżonej odporności, Emilka jest radosnym i zdrowym dzieckiem, które już dogoniło swoich rówieśników.
Gratulacje dumna mamo! ♥
Dużo zdrówka dla Emilki! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥