To nie był fałszywy alarm… – wspomnienie dumnej mamy Anny

Dumna mama Anna podzieliła się z nami relacją z jej porodu. Zapraszam do lektury!

Urodziłam dziecko w dość młodym wieku. Może moja historia nie jest nadzwyczajna i wyjątkowa, lecz dla mnie tak, tak samo jak poród każdej z nas był czymś wyjątkowym. Może to głupie że w tak młodym wieku zdecydowałam się na macierzyństwo. Pragnęłam tego. To nie była wpadka. Mój partner jest dojrzały i starszy o 7 lat. Gdy dowiedzieliśmy się o ciąży był jednak dla nas szok. Płakałam, ale z radości. Córka rosła i rosła. Kochałam każde kopnięcie które mi zadawała. Torbę spakowałam miesiąc przed. Chodziłam wtedy jeszcze do technikum, w kwietniu pozdawałam wszystkie egzaminy, w maju niestety do matury nie podeszłam gdyż obawiałam się zbyt dużego stresu. Lecz w czerwcu, podeszłam do egzaminu zawodowego, który udało mi się zdać. 14 lipiec wyczekiwana data porodu się zbliżała, żyłam z nadzieją ” a może to dziś Cię zobaczę? ” . 19 lipca czekało mnie ostatnie ktg, gdzie prawdopodobnie miałam dostać skierowanie do szpitala. Ale.. O godzinie 8 rano obudziły mnie 3 skurczę, taki inne, nie taki jak na miesiączkę jak to wszyscy mi mówili. Pobiegłam do łazienki a tam, patrzę odszedł mi czop ! To już wiedziałam że to już dziś ! Zdążyłam jeszcze zjeść, pamiętam że była to kanapka z pasztetem. I zaczęły się skurcze, czekałam aż będą silniejsze co 3-5 minut. O 9 powiedziałam tacie że już musimy jechać bo mam skurcze co 3-5 minut. O 9.30 byłam na sali. Popieli mnie do ktg, a tu… położna mówi ” co pani tu robi jak pani ma słabe skurcze i co 10-15 minut” . Sama to czułam że to nie te co były rano, pomyślałam chyba fałszywy alarm… Ale gdzieś w duchu czułam że to dziś. o 10 przyszedł lekarz mnie przebadać, położna powiedziała co ile mam skurcze. Lekarz powiedział że rzeczywiście to fałszywy alarm nawet nie badając mnie. Lecz ja się uparłam o zbadanie. Gdy lekarz zajrzał zobaczył, i krzyknął ” zaczyna się ta pani ma już 7 cm rozwarcia ”. O 10.50 odeszły mi wody. A o 11.00 zobaczyłam swoją córeczkę ! trzymałam ją na brzuchu, dotykając, i mówiąc do niej by już nie płakała bo mamusia tutaj jest. Gdybym nie poprosiła o zbadanie najprawdopodobniej urodziłabym w aucie w drodze do domu.

Takie szybkie porody i szczęśliwe zakończenia lubimy, prawda? :-)
A na zdjęciu piękna córcia dumnej mamy Anny.

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! 

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *