Według najnowszych rozporządzeń kobieta rodząca ma prawo rodzić z udziałem osoby towarzyszącej. Co to w praktyce oznacza? Otóż w czasie jej porodu na sali porodowej może być obecna, wybrana przez nią, osoba towarzysząca. Mąż, partner, przyjaciółka, siostra czy mama… Do wyboru do koloru. Generalnie jest tak, że dzisiaj większość szpitali respektuje pozytywnie to prawo rodzącej, chociaż wiem, że zdarzają się wyjątki… Szpital jednak nie może nam odmówić udziału osoby towarzyszącej w akcie narodzin.
Kto najczęściej towarzyszy rodzącym na sali porodowej?
Z przeprowadzonych przeze mnie w ubiegłym roku badań naukowych wynikało, że ponad 66% kobiet rodziło z osobą towarzyszącą. W ponad 90% był to mąż, partner. Sporadycznie mama lub siostra. Kobiety zapytane o to, czy chciałby by podczas następnego porodu towarzyszyła im osoba bliska, były zgodne. Ponad 80% kobiet biorących udział w badaniu wyraziło taką chęć.
Jakie korzyści niesie za sobą obecność osoby towarzyszącej?
Poród, w którym uczestniczy osoba towarzysząca przynosi wiele korzyści – wsparcie w trudnym momencie życia rodzącej, wzmocnienie relacji partnerskich oraz pogłębienie więzi uczuciowych, rodzinnych. Jednak obecność ojca w czasie porodu nie może być dyktowana wyłącznie modą, musi być decyzją przemyślaną i zaakceptowaną przez obojga partnerów. Ważne, by wcześniej uzgodnić to między sobą, gdyż w czasie rozpoczęcia akcji porodowej może zabraknąć na to czasu. Osoba towarzysząca może pomóc nam wstać, usiąść na piłce, pomasować plecy, podać coś do picia czy zawołać położną w razie jakichkolwiek problemów. W momencie, gdy nasze dziecko jest już na świecie najczęściej płacze (tak, tak i to nawet Ci najtwardsi faceci – ale to słodki widok :-)) po czym może przeciąć pępowinę.
Czy osoba towarzysząca nie przeszkadza w porodzie?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Czasem bywa tak, że mężczyzna złośliwym i doniosłym tonem uspokaja kobietę. Ta z kolei się denerwuje, co wzmaga u niej odczuwanie bólu i poród nie postępuje tak jakbyśmy tego chcieli. Często bywa też tak, że nasz partner taka naprawdę nie wie, co zrobić na sali. Przeważnie ocierają nam twarz i głaszczą po włosach. Jeśli Was to denerwuje, powiedzcie mu to najlepiej jeszcze przed porodem, aby potem uniknąć stresu. Mnie wydaje się jednak, że jeśli osoba towarzysząca jest gotowa na podjęcie tego wyzwania to da radę. Ważne jednak, aby osoba ta była raczej obserwatorem i pomocną dłonią w momencie, gdy zostaje z rodzącą sam na sam. Nie powinno się pouczać personelu medycznego i zadawać tysiąca niepotrzebnych pytań. To denerwuje i rozprasza personel, co nie buduje dobrych relacji między Wami.
Czy partner musi być obecny na sali porodowej do samego końca?
Absolutnie nie. W dużej części przypadków bywa tak, że osoba towarzysząca jest z nami podczas I okresu porodu, a w momencie nadejścia finalnej części porodu, wychodzi. To dobry sposób, szczególnie dla tych, którzy nie są pewni swojej decyzji i widoku, który nie ukrywam, do miłych nie należy. Jeśli jednak zadeklaruje, że chce pozostać z Tobą do końca, ma do tego całkowite prawo.
Czy pobyt taki kosztuje i czy musi być specjalny ubiór?
Pobyt osoby towarzyszącej w sali porodowej jest całkowicie bezpłatny. Kobieta ma prawo rodzić z bliską osobą i nie powinna za ten przywilej płacić. Inaczej jest w przypadku tzw. porodów rodzinnych, gdzie towarzyszy nam większa ilość osób. Takie porody, w zależności od specyfiki danej placówki, mogą być dodatkowo płatne. Jeśli chodzi o ubiór, to także wiele zależy od specyfiki danej placówki, jednak w większości przypadków specjalny ubiór jest wymagany. Najczęściej jest to taka odzież jednorazowego użytku (koszt ok. 10zł) i ochraniacze na obuwie. Bywają jednak szpitale na tyle przyjazne, że pozwalają ubrać się nam w to co wygodne. Warto więc zapytać o to wcześniej położne i przywieźć ze sobą jakiś ubiór na zmianę. Mogą to być np. spodnie dresowe i bawełniana koszulka z krótkim rękawem a na nogi wygodne klapki. Wygodne, bo czasem pobyt na sali porodowej trwa baaaaardzo długo :-)
Jeśli jesteś ciekawa, jak wygląda poród oczyma przyszłego taty obecnego w czasie narodzin dziecka, zachęcam do przeczytania relacji jednego z dumnych tatusiów. Aby przejść do opisu – kliknij tutaj.
Moje drogie czy Wy chciałybyście rodzić z osobą towarzyszącą? Jeśli tak, to kim byłaby ta osoba? Zgaduje, że partner, ale może która z Was dokonałaby innego wyboru.
Mamusie, a jak to było u Was? Czy w trakcie porodu ktoś Wam towarzyszył, czy przechodziłyście przez to wydarzenie same? Piszcie śmiało :-)
Szczegółowe informacje o tym, jakie prawa, obowiązki i konkretne czynności będą wykonywane podczas porodu:
Co się dzieje w I okresie porodu?
Co się dzieje w II okresie porodu?
Co się dzieje w III okresie porodu?
Co się dzieje w IV okresie porodu?
Zapraszam po więcej na temat PORODU NATURALNEGO!
Każdy Prawdziwy Facet jest przy zonie podczas badań u ginekologa nawet gdy badaja na fotelu.Przeciez mąż to najbliższa osoba nie ginekolog to obcy facet i intymność to mąż i żona nie pacjentka i ginekolog.W polsce czesto sa zcofane żony i ginekolodzy ,którzy wypraszają z gabinetu czy w szpitalu Naruszają Prawo pacjenta ust 2008 r art 21 o obecnonosci osoby bliskiej podczas badań i zabiegów! Gdy wyprasza lekarz meża to ubezwlasnowolnia Pacjenta i narusza nawet Konstytucję!O obecnosci decyduje Pacjenta tylko gdy jest zagrozenie epidemiologiczne np.Ptasia grypa nie wymysł lekarza i znieczulenie ogólne na bliku operacyjnym.Gdy jest cc to ma Prawo do obecnosci meża.
Njawaznie jest przygotowanie obecność podczas badań pochwy u gina.Do tego nie mówić ,ze zemdleje bo to zrobi lecz,ze da radę!!!
„Każdy Prawdziwy Facet jest …”
Brzmi to dość kategorycznie. Ja myślę że decyzja o ew. obecności podczas badania należy do kobiety. Ma do niej prawo (zapisane w Karcie Praw Pacjenta) ale to nie obowiązek. A wiem że sporo pań nie życzy sobie tego lub nie widzi takiej potrzeby. Osobiście nigdy nie towarzyszyłem żonie podczas badania ginekologicznego (poza ciążowym usg) ale gdyby wyraziła takie życzenie – nie miałbym z tym problemu.
Ja oczywiscie rodziłam w towarzystwie partnera. Bałam się jak zareaguje ponieważ jest słaby psychicznie, ale poradził sobie w 100% :D:D
Dylemat „być albo nie być” przy porodzie żony to problem dość powszechny. Jako doświadczony ojciec swoje refleksje a także osobiste doświadczenia zawarłem w artykule dostępnym w sieci.
Zapraszam do przeczytania :)
PS. Cieszę się że DumnaMama się rozwija i serdecznie pozdrawiam Matkę-Zalożycielkę! :)