Pokazano mi zdrową, choć faktycznie malutką córeczkę… – opis dumnej mamy Hani

Dumna mama Hania również postanowiła podzielić się z nami swoim opisem porodu. Zachęcam do lektury! :-)

Termin porodu miałam wyznaczony na 19 maja. Cała ciąża przebiegała bardzo sprawnie i bez większych dolegliwości. Dopiero pod koniec 8 miesiąca na kontrolnej wizycie u lekarza okazało się, że moja córeczka waży za mało i zostałam skierowana do szpitala. W szpitalu spędziłam miesiąc i mocno się nastresowalam, bo codziebnie słyszałam co innego, nie wiedziałam czy następnego dnia nie będą mnie ciąć, lub wywoływać porodu. W końcu jednak Mała zaczęła lepiej przybierać na wadze i mnie wypisano. Spędziłam w domu jeszcze 3 tygodnie, aż któregoś dnia rano zaczęłam mieć lekkie skurcze. Skurcze przed południem minęły, ale koło 17 wróciły, głównie w krzyżu, powtarzaly się co 5-10 minut. O 21 już byłu regularne, co 5 minut, utrudniały mi normalne funkcjonowanie, więc pojechaliśmy z mężem do szpitala. Stamtąd jednak odesłali nas do domu, mówiąc, że to skurcze przepowiadajace i mam wrócić rano, bo poród i tak będzie wywoływany z powodu jednak za małej masy dziecka. Do terminu porodu brakowało tylko 10 dni. W nocy jednak bóle krzyża zaczęły być trudne do zniesienia i bardzo regularne, więc wróciliśmy do szpitala. W drodze musieliśmy się zatrzymać, a ja wyjść z auta z powodu silnego bólu. W szpitalu  lekarka i położna, zaspane, niezbyt były miłe, powiedziały że mam niski próg bólu, bo sytuacja się w ogóle nie zmieniła i miały pretensje, bo mówiły wcześniej, że mam wrócić rano. Lekarka chciała mnie położyć na oddziale, ale nie było miejsc, dlatego pozwolila nam iść już na blok porodowy. Tam podłączono mnie do ktg, w trakcie którego po pewnym czasie tętno dzidziusia dramatycznie spadło. Po chwili wróciło do normy, jednak decyzja o cc została już podjęta.  Po 20 minutach pokazano mi zdrową, choć faktycznie malutką córeczkę. Dostała 10 punktów i nie wiadomo skąd niskie tętno, lekarz bierze pod uwagę nawet błąd urządzenia pomiarowego… Bardzo chciałam rodzić naturalnie, ale aż boję się myśleć co by się działo dalej, skoro bóle były tak silne, kiedy lekarka uważała, że powinnam jeszcze czekać w domu.Termin porodu miałam wyznaczony na 19 maja. Cała ciąża przebiegała bardzo sprawnie i bez większych dolegliwości. Dopiero pod koniec 8 miesiąca na kontrolnej wizycie u lekarza okazało się, że moja córeczka waży za mało i zostałam skierowana do szpitala. W szpitalu spędziłam miesiąc i mocno się nastresowalam, bo codziebnie słyszałam co innego, nie wiedziałam czy następnego dnia nie będą mnie ciąć, lub wywoływać porodu. W końcu jednak Mała zaczęła lepiej przybierać na wadze i mnie wypisano. Spędziłam w domu jeszcze 3 tygodnie, aż któregoś dnia rano zaczęłam mieć lekkie skurcze. Skurcze przed południem minęły, ale koło 17 wróciły, głównie w krzyżu, powtarzaly się co 5-10 minut. O 21 już byłu regularne, co 5 minut, utrudniały mi normalne funkcjonowanie, więc pojechaliśmy z mężem do szpitala. Stamtąd jednak odesłali nas do domu, mówiąc, że to skurcze przepowiadajace i mam wrócić rano, bo poród i tak będzie wywoływany z powodu jednak za małej masy dziecka. Do terminu porodu brakowało tylko 10 dni. W nocy jednak bóle krzyża zaczęły być trudne do zniesienia i bardzo regularne, więc wróciliśmy do szpitala. W drodze musieliśmy się zatrzymać, a ja wyjść z auta z powodu silnego bólu. W szpitalu  lekarka i położna, zaspane, niezbyt były miłe, powiedziały że mam niski próg bólu, bo sytuacja się w ogóle nie zmieniła i miały pretensje, bo mówiły wcześniej, że mam wrócić rano. Lekarka chciała mnie położyć na oddziale, ale nie było miejsc, dlatego pozwolila nam iść już na blok porodowy. Tam podłączono mnie do ktg, w trakcie którego po pewnym czasie tętno dzidziusia dramatycznie spadło. Po chwili wróciło do normy, jednak decyzja o cc została już podjęta.  Po 20 minutach pokazano mi zdrową, choć faktycznie malutką córeczkę. Dostała 10 punktów i nie wiadomo skąd niskie tętno, lekarz bierze pod uwagę nawet błąd urządzenia pomiarowego… Bardzo chciałam rodzić naturalnie, ale aż boję się myśleć co by się działo dalej, skoro bóle były tak silne, kiedy lekarka uważała, że powinnam jeszcze czekać w domu.

Dumna mamo, najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło! 
Dużo zdrówka dla Twojej córeczki! 

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *