Dumna mama Kamila również zechciała podzielić się z nami swoją porodową historią. Jak było w jej przypadku? Zobaczcie!
Moja ciąża na początku przebiegała zupełnie bezproblemowo do 29 tygodnia gdy na badaniu kontrolnym usg okazało się że mój mały ludzik owiniety jest pepowina a oprócz tego na tej pepowinie jest węzeł.. Może lekarz nie zwrócił by na to uwagi gdyby nie to że mój maluch z zywotnego urwiska w brzuszku zrobił się Zupełnym leniuchem i nie czułam ruchów..Jak zapytalam lekarza czemu tak jest… Nakierowal kursor na okolice główki.. Mina Pani doktor mówiła wszystko zaraz pojawił się mój lekarz prowadzący i Decyzja.. Odrazu szpital. Wychodząc z gabinetu Czułam że świat mi się wali.. Ale gdy trafiłam na oddział perinatologii siostry położne stawały na głowie bym się nie denerwowala mimo to kilka dni przeplakanych i po weekendzie w poniedziałek badanie w gabinecie gdzie słyszę.. Zostaje Pani do porodu w szpitalu.. Z jednej strony przerażona ale z drugiej szczęśliwa że gdyby coś się działo to jestem w szpitalu. Następnego dnia poranne ktg i.. Tętno malucha zapisywane w postaci linii prostej.. Nie pomagało ani szturchanie Brzuszka ani odwracanie ani czekolada.. Szybka Decyzja ordynatora usg kontrolne i test oksytocyny.. Na szczęście maluch po 2chyba godzinach się obudził i odstąpiono od testu. Ale kolejne dni znowu martwienie się płacz..brak ruchów i tak spędziłam kolejne 4tygodnie.. Święta Bożego Narodzenia spędzone w szpitalu to najgorsze świeta w moim Życiu ale wiadomo.. Najważniejsze żeby maluch przeżył i był zdrowy. Przed sylwestrem wypisali mnie na 4dni do domu ale z zaleceniem ktg co dwa dni i usg co dwa dni w przychodni szpitalnej gdzie miałam lekarza prowadzącego.. Jednak mój maluch miał inne zdanie na temat pobytu w domu i.. Wracałam do szpitala jak bumerang.. Z nadciśnieniem.. Brakiem ruchów.. No i wezelkiem.. I tak leżenie w szpitalu do 39 tygodnia oczekiwanie na dzień gdy Pan doktor powie rodzimy;). I tak wlasnie było 7.02.17 na badaniu Decyzja cesarskie cięcie następnego dnia rano. 08.02.17 os rana już nie mogłam spać mimo że pobudka do cc jest o 5;30 ja byłam już na nogach o 4. Planowane cięcie było na 8;30 jednak nagla sytuacja i czekamy dalej.. I o 9;40 słyszę zapraszam na wózek jedziemy :). Już byłam przekonana że chwilą strachu i będzie po Wszystkim jednak znowu życie miało dla.mnie inny scenariusz.. Problem ze znieczuleniem ale za 3razemsie udało ;) i oczekuję na płacz malucha.. Wyciągają i nic.. Cisza… Łzy w oczach bo wiem że coś jest nie tak ale po ok 2 min słyszę płacz;) i słowa pani doktor że maluch jeszcze nie zwrócił uwagi na to że już jest na świecie :) i tak 08.02.2017 o godz 10;05 z waga 3620g i 58cm urodził się mój synek Wiktorek.. Wiktorek jak zwycięstwo bo oboje wygraliśmy ta walkę ;) i teraz nie wyobrażam sobie ze nie było by grze mną. A takich ludzi tzn personel który się mną opiekował życzę każdej kobiecie;)
Dumna mamo, najważniejsze że Twoja historia ma szczęśliwe zakończenie…
Dużo zdrówka dla Wiktorka! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥