Dumna mama Ania zachęcona waszymi opowieściami porodowymi, sama także postanowiła się podzielić z nami swoimi wspomnieniami. Zapraszam do lektury :-)
Witajcie! ;D
Czytając Wasze opowieści porodowe, stwierdziłam, że też chcę podzielić się swoją historią.
Wszystko zaczęło się 31 marca 2014 o 3:40. Jak co dzień zawiozłam swojego narzeczonego do pracy. Wróciłam do domu. Położyłam się i bach! Przyszedł skurcze. Sprawdziłam, czy to już TEN, bo często miałam skurcze przepowiadające. Zmiana pozycji, bolało jeszcze bardziej. Chodzenie, kucanie – nic nie pomagało. Już wiedziałam, że się zaczęło :) Skurcze miałam co 10 minut. Po godzinie poszłam powiedzieć swojej mamie, że to już. Zapytała tylko, czy jedziemy do szpitala. Powiedziałam, że jeszcze poczekamy, pojedziemy rano. Wróciłam do pokoju, położyłam się. W pewnym momencie udało mi się nawet usnąc :D Kiedy rano się obudziłam, akcja skurczowa nadal trwała :D Już wiedziałam, że tego dnia będę miała swojego synka przy sobie ;) Spokojnie zjadłam śniadanie, ogarnęłam się i pojechałyśmy z mamą do szpitala. Tam w rejestracji oczywiście multum formalności. Skurcze były już tak bolesne, że same panie w okienku stwierdziły, że jak dłużej to potrwa, to urodzę im na korytarzu :D Kazano mi usiąść i poczekać. Najpierw badanie ginekologiczne i informacja, że poród się rozpoczął, mamy 3 cm rozwarcia:D Później KTG, skurcze regularne, co 9 min. Później jeszcze raz badanie. Pani ginekolog dzwoni na oddział i dowiaduje się, że na porodówce nie ma wolnych miejsc, ale około 15 będzie. Powiedziano mi, żebym pojechała do domu, i przyjechała między 14-15, wtedy trafię na porodówkę. Tak też zrobiłam. Przyjechałam, ponowne badanie i rozwarcie na 4 cm. Później USG. Trafiłam na salę porodową. Podłączono mnie pod ktg i tak sobie siedziałam. Położne tylko przychodziły co jakiś czas i pytały, czy nie chcę pochodzic. W takiej pozycji, w jakiej byłam, było mi najwygodniej. Byłam w stałym kontakcie z narzeczonym, który był w pracy, a chciał wiedziec, co się w danej chwili dzieje. O 17:40 odeszły mi wody. Tego uczucia chyba nigdy nie zapomnę. ;) Poprosiłam położna o pomoc, poszłam i się obmyłam. Wróciłam na swoje miejsce. Przed 19 narzeczony przyjechał i wszedł na salę porodową. Bardzo chciał byc obecny w tak ważnej dla nas chwili. Marzył o tym, aby przeciąc pępowinę. Skurcze miałam już do 2-3 minuty. Były tak bolesne, że prawie połamała Piotrkowi palce, tak mocno ścisnęłam mu rękę ;) Później skurcze co 1,5 minuty. Przyszła położna, sprawdziła – rozwarcie na 5 cm. Bolało mnie bardzo. Poprosiłam o coś przeciwbólowego. I wtedy się zaczęło. Po podaniu leku, mi lekko ulżyło. Gorsze było to, co słychac było na ktg. Maleństwu zaczęło spadać tętno. Podobno po tym leku wszystkim dzieciom spada, ale wraca do normy. Synkowi jednak nie podnosiło się, a wręcz przeciwnie, ciągle leciało w dół. Zaraz zleciało się mnóstwo ludzi, nie wiedziałam co się dzieje, ale wiedziałam, że dzieje się coś złego. Założono mi cewnik i po chwili zabrano na salę operacyjną. Znieczulenie w kręgosłup, po chwili poczułam jak drętwieją mi nogi. Chwilę później usłyszałam upragniony płacz mojego małego szczęścia. Dostałam jego stópkę, którą wycałowałam i zaraz go zabrano na mierzenie, ważenie. Ja zostałam zszyta i ze łzami szczęścia w oczach przewieziona na salę poporodową. Tam już czekał mój narzeczony, mama, siostra. Wszyscy chcieli zobaczyc maleństwo. Od porodu do otrzymania naszego synka minęło 1,5h. Ale było to chyba najkrótsze półtorej godziny w moim życiu.
Tym sposobem, o 20.02 zostałam mamą najprzystojniejszego na świecie małego mężczyzny Michałka, który ważył 3700g i mierzył 56 cm i dostał 10 punktów! :D Teraz ma pół roczku i rozrabia ile tylko ma sił :D
Cieszę się, że miło wspominasz swój poród pomimo tego, że na końcu przeżyliście trochę stresu… Ale wiadomo – najważniejsze, że z Michasiem wszystko w porządku i że urodził się zdrowy. Życzę dużo zdrówka temu łobuziakowi :-)
A na zdjęciu Michaś od razu po narodzinach :-)
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥