Dumna mama Klaudia została mamą nieco wcześniej, niż to było zaplanowane, ale sama z dumą przyznaję, że WARTO BYŁO! :-)
O ciąży dowiedziałam się bardzo szybko. Już w czwartym tygodniu byłam na USG, po zrobieniu kontrolnego testu, na którym wyszły dwie kreseczki. Byłam szczęśliwa. Mój narzeczony mówił od samego początku, że zrobił córeczkę, jednak ja wolałam na nic się nie nastawiać. Na każdym USG był ze mną, przeżywał każde badanie, ze łzami w oczach słuchając serduszka. A kiedy potwierdzone zostało, że urodzi się dziewczynka, szalał z radości.
Ciąża przebiegała dobrze. Na początku tylko brałam tabletki na podtrzymanie i żyłam spokojnie, czekając aż brzuszek zacznie rosnąć. I rósł. A wraz z nim pierwsze problemy i pierwsze wizyty w szpitalach. W sumie, licząc też poród, w ciąży trafiłam cztery razy do szpitala.
Pierwszy raz trafiłam do szpitala jakoś w 5 miesiącu. Mocne bóle podbrzusza, na szczęście nic groźnego. Dzień obserwacji i do domu. 1 listopada trafiłam do szpitala z podejrzeniem cholestazy ciążowej. Nie znając nazwy i problemu, zaczęłam szukać. Choroba związana z wątrobą. Groźna dla mojego Skarba. To i zaczął rosnąć mój niepokój. Na szczęście, lekarz wykluczył chorobę po kilku dniach obserwacji i wypisano mnie do domu. Zaczęłam puchnąć, jednak w ciąży to podobno normalne. Styczeń i kolejna wizyta w szpitalu. Mocne skurcze, co 3 minuty. 2 cm rozwarcia, KTG, kroplówka. Albo ustanie, albo rodzimy. Nie chciałam rodzić. Myślę: ,,Boże, to dopiero 36/37 tydzień. Będzie wcześniaczek.” Skurcze ustały. Dobra na porodówce, na patologii brak miejsc. Do 16 stycznia w szpitalu, wypis i do domu. Na odchodne rzuciłam: ,,Do zobaczenia już przy porodzie”. I nie skłamałam, choć termin dopiero na 8 lutego.
20 stycznia kontrola u ginekologa. Rozwarcie 2 cm, z maleństwem wszystko dobrze. Lekarz pyta, jak na imię. Zgodnie odpowiadamy że Liliana Oliwia. Mój lekarz przegląda wyniki ze szpitala, patrzy na mnie. ,,Strasznie jesteś spuchnięta. Masz białko w moczu… dawaj, mierzymy ciśnienie”. To mierzymy. Raz. Drugi. Trzeci. I ten strach w oczach lekarza. 160/100. Natychmiastowe skierowanie do szpitala, ja w śmiech. ,,Przecież dopiero co wyszłam. Nigdzie nie jadę” – i mój strach gdy powiedział, że to zatrucie ciążowe. Zagrożone rzucawką. Wsiedliśmy w samochód, po drodze zajechaliśmy do domu po rzeczy. O 20 przyjęli mnie do szpitala, po 20 byłam na porodówce. Pobranie krwi, przypięcie do kroplówki, pompy magnezowej i podłączenie do ciśnieniomierza. ,,Na co czekamy?” – pytam. Odpowiadają że na wyniki badań. To czekamy. Przyszły wyniki, ciśnienie skacze na coraz wyższe. Decyzja: cesarka. Dostaję Ranigast i cytrynian sodu. Do narzeczonego śmieję się, że mała zrobi mu prezent, bo 20 stycznia to imieniny Tatusia.
O 22 zaczyna się cesarka. Znieczulenie i jazda. Leżę jak Chrystus na krzyżu, podłączona do wszystkiego, obok siedzi narzeczony i trzyma mnie za rękę. O 22:23 nasza Gwiazdeczka pojawia się na świecie. 2230 g i 47 cm. Kruszynka :) Ale najpiękniejsza Kruszynka na świecie.
Jedyne co źle wspominam z całego pobytu w szpitalu (a leżałam w szpitalu 8 dni) to ,,pożegnanie” położnych które stwierdziły że nie poradzę sobie z karmieniem (a karmiłam butelką bo same ją tego nauczyły). Dziś mała ma półtora miesiąca i je dużo oraz ładnie przybiera na wadze, grając na nosie położnym ;)
Mimo iż wcześniej. Mimo iż nie naturalnie, to mimo wszystko potoczyło się dobrze. Cieszę się, że Twoja kruszynka rośnie i dobrze się rozwija :-)
Na zdjęciu właśnie mała Lilianka. A tak wygląda – KLIK – gdy ma już póltora miesiąca :-) Dużo zdrówka życzę! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Witam ja mialam podone przjscia tyle ze 3 razy w szpitalu wyladowalam moja corcia ur sie w 34 tyg i miala 47 cm i 2150g teraz ma prawie 3 lata jest zupelnie zdrowa i bardzo inteligentna. Pozdrawiam
Paulina, zachęcam do podzielenia się z nami swoim opisem porodu.
http://dumnamama.pl/opis-porodu/