Dumna mama Daria wspomina poród z uśmiechem na ustach, bo doping, który jej zafundowano był… do pozazdroszczenia! :-)
Całą ciąże spotykały nas same problemy. Złe wyniki badań, za duże NT u Maleństwa, skracająca się przedwcześnie szyjka macicy.. Termin na 12.03.2015 r.
Od 38 tygodnia ciąży nie mogłam się już doczekać naszej Maleńkiej Pociechy. Każdy straszył porodem, pytał się czy się nie boję. Byłam tego zdania, że nie wiem co mnie czeka, więc nie ma sensu się bać i stresować niepotrzebnie. :) 9.03 poszliśmy z Mężem na wizytę, Pani Doktor za głowę się złapała, że dotrwaliśmy aż do tej daty :) Po badaniu okazało się, że szyjka całkowicie się skróciła i jest 2cm rozwarcia. Zostaliśmy poinformowani, że możemy albo jechać do szpitala teraz, albo poczekać, przyjechać rano i jeśli nic się nie będzie działo to będą wywoływać. Stwierdziłam, że czuje się doskonale, więc cała w skowronkach poleciałam pochwalić się cioci i mamie, że rodzę :)
Po powrocie do domu, przejrzałam na spokojnie spakowaną torbę, przygotowałam ciuchy, nastawiłam budzik na 6:00 i poszłam spać. Spałam jak małe dziecko i o godzinie 5:55 obudził mnie lekki ból brzucha. Zwlekłam się z łóżka, ubrałam się, zrobiłam śniadanie i obudziłam Męża. Ból był silniejszy i już wiedziałam, że to skurcze. Kazałam mierzyć czas – co 5 minut. Zjedliśmy, przygotowaliśmy wszystko i zadzwoniłam po tatę. Zanim przyjechał skurcze miałam już co 3 min. Droga do szpitala upłynęła nam wesoło, pożartowaliśmy sobie i pośmialiśmy się. Koszmar zaczął się gdy weszłam na izbę przyjęć (godzina 8:10) Po zbadaniu Pani Doktor, wyleciała jak poparzona z gabinetu. Za chwile zabrali mnie na USG, krzyczeli, że nie zdążą zrobić KTG. Byłam spanikowana! Myślałam, że coś jest nie tak, że coś się dzieje z naszym Synkiem. Zapakowali mnie na wózek, do windy i na porodówkę. Z tego wszystkiego zostawiliśmy Męża na dole w poczekalni.. Dopiero na porodówce dowiedziałam się, że mam 8 cm rozwarcia! Byłam w szoku. Podłączyli mnie pod KTG i to było najgorsze 40 minut. Błagałam, że muszę wstać, że nie dam rady leżeć. W końcu puścili mnie, pochodziłam po korytarzu, poszłam do toalety i tam dostałam bóli partych, nie wiedziałam co mam robić. Poczekałam aż skurcz przejdzie i puściłam się pędem na łóżko. Potem już poszło z górki :) Za jedną rękę trzymała mnie Pani Doktor za drugą Mąż. Takiego dopingu to ja w życiu nie miałam. :) Atmosfera podczas porodu dosłownie powaliła mnie z nóg. O godzinie 11:20 urodził się mój piękny, zdrowy Synek. Ważył 3700 g i miał 57 cm :) I na nic zdało się straszenie, że poród pierwszego dziecka jest straszny i trwa makabrycznie długo! Potwierdza się reguła, że każdy poród jest inny i nie wolno słuchać głupiego gadania ludzi. :)
Oj, taki doping to jest coś! Gratuluję bezproblemowego porodu! :-)
Dużo zdrówka dla synusia. A na zdjęciu właśnie ON ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥