Dumna mama Aleksandra również postanowiła podzielić się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami. Zachęcam do lektury, jednak zgodnie z tym przed czym ostrzega dumna mama – tylko kobiety, które już rodziły!
Tego dnia czekała mnie przedostatnia wizyta u lekarza do porodu 2,5tygodnia. Pojechalismy na wizyte zapytalam na badaniu lekarza kiedy to sie w koncu wszystko skonczy? Ciążę ogólnie znioslam dobrze bez zgagi i większych problemów po za wymiotami przez 2miesiace i to co chwile. Lekarz odpowiedział ze nie widzi postępu ale w tym okresie ciazy poród może sie zaczac w każdej chwili. Po badaniu i upewnieniu sie ze nasz kochany synek spokojnie spi (jak zwykle bo byl mega leniwy odzywał sie bardzo rzadko ale bylo wszystko ok taki byl i nadal jest) tak wiec po badaniu uznalismy ze dokupimy kilka drobiazgów i wracamy do domu. Od godziny 8:40 do 15:00bylismy po za domem a ja caly dzien na nogach czulam jak kręgosłup mi dosłownie wychodzi bokiem… Po powrocie do domu maz zrobil szybki obiad (odgrzal mrozonki ale liczy sie gest) po obiedzie wstalam by sprzatnac caly bałagan ktory pozostał o 17 w trakcie siadania na kanape poczulam ogromny strumień wiedzialam co to oznacza -czas na nas. Byl 18 marca jak planowalapepowine nia mialam nadzieje ze lekarz mnie tam wysle ale prosze jednak sama tam sie znajde bylam mega szczęśliwa. Wezwalismy pogotowie i ruszylam (jak to mowia nowy rozdział przygoda zycia) JESLI NIE RODZILAS NIE CZYTAJ DALEJ! Bylam obtymistycznie nastawiona do porodu czulam sie pewna siebie i tego ze jestem w stanie wytrzymac wiele zeby tylko Szymek juz z nami byl. O 17:30 bylam juz na izbie przyjęć oczekując na lekarza dyżurnego po badaniu wyszlo mi az cale 1,5cm rozwarcia jak to mozliwe przeciez miesiąc wczesniej mialam juz 3cm nagle mam tylko poltora?! Bylam oburzona cala sytuacja bo bylam pewna ze szybko dojde do partych a tu co musialam zaczynać od zera! Pytalam lekarki jak to mozliwe odp ze tak czasami jest. No coz trzeba sie bylo pogodzić z faktami i zasuwac na gore tak wiec zrobilam poszlam schodami na porodowke tam jakże mile panie podały mi stos papierow do wypełnienia nie dając kompletnie nic samej przeczytać bo zadawały stos bzdurnych pytan. Po dokonaniu formalności o 19 bylam juz na porodowce pod ktg zapytalam tylko czy dostane kroplowke na przyspieszenie odpowiedziami mi nie ma potrzeby. Tak wiec oczekiwałam dojazdu męża no i zjawił sie bylo przed 21. Pomógł mi zwlec sie z łóżka i isc pod prysznic humor dopisywal na porodowce był TV wiec mozna bylo posłuchać Eski i oglądać film o 2 w nocy rozwarcie 4cm. Słabo idzie pomyslalam prysznic i pilka to malo jak widac a cwiczylam ile moglam na zmianę z prysznicem w koncu o 4 rozwarcie 8cm taaa prysznic jednak pomógł stalam tam chyba godzine pod gorąca woda az zaczelam krwawić. Bóle nadal ledwo wyczuwalne maz ledwo żywy widze ze zaraz usnie wiec i ja polozylam sie i odlecialam obudzili mnie o 6:30 rozwarcie nadal 8cm no samo sie nie zrobi powiedziala polozna wiec ruszylam do walki o kolejne cm. Moja pierwsza nie przespana noc pomyslalam. O 8:40 byl obchód akurat trafilam na zmianę mojego lekarza ktory nie byl zdziwiony widząc mnie na porodowce. Od razu przystąpił do badania powiedzial ze czuje glowke wiec o 10wroci i bedziemy probowac partych. Nabralam wiecej sily słysząc słowa lekarza. Nadal bylam bez wspomagaczy i środków przeciwbólowych bóle zanikały pojawiały sie krzyżowe co 30-40minut. O 10 zaczęło sie rozkrecac ale bol byl do zniesienia żartowałam i smialam sie z położonymi ale martwilam sie o synka „doktorze dlugo to trwa może zrobmy cesarke nie dam rady go urodzić nie mam boli jestem wykonczona cala noc skakalam i chodzilam a on tam nadal siedzi” lekarz zbadał mnie ponownie i powiedzial „maly jest 3cm od wyjścia musisz wstać i zrobic co mowie mimo wszystko za chwile bedzie z wami wasz syn” wstalam i robilam to co kazał lekarz i położne fakt bol przy tych ćwiczeniach byl większy niz normalne skurcze ale dawalam rade wytrzymałym 2h takich ćwiczeń mimo bolu. Bylo mi okropnie goraco czulam ze płonę lezala pod ktg i oczekiwalam az ktos sie pojawi i kaze mi przec pojawili sie o 13:30 po 30minutach parcia (bóle co 3-4minuty) ujrzelismy naszego synka. Dumny tata przeciął pepowine. Tak zakończył sie poród po ponad 20h – tak myslalam ze to koniec nie nie to dopiero początek. Rodziny łożysko uslyszalam malego juz jakas polozna mierzyła na blacie a ja parlam wyszlo bez problemu ucieszona ze to koniec oczekiwalam az znowu zobacze Szymka z bliska lecz nie bylo kolorowo moj koszmar trwał. „Łożysko cale – powiedzial lekarz ale ona krwawi i to mocno skladajcie to na samolot musze lyzeczkowac ruchy baby bo nam tu odleci” niestety nie dalo sie złożyć na te słowa zobaczylam tylko jak moj maz sam szarpie to lozko a oni patrza. „Nie mamy gdzie jej dac tam rodzą dwie kolejne trzeba na zabiegowy” w tym momencie zapakowali mnie na lozko i powiezli do malego pokoju. Wdrapalam sie na samolot podlaczyli mi 2kroplowki i dostalam jakies inne leki dożylnie ciagle pytalam o synka nagle uslyszalam „czy mozesz przestać ja ratuje ci zycie jeszcze chwila i nie zobaczysz syna i zostanie sierota daj nam pracowac do cholery” zamilkam nie umialam wydusic słowa lzy same cisnely mi sie do oczu ja umrę tu dalam zycie komuś kto jest moim całym światem a sama umieram. Po poltorej godziny znowu znalazlam sie na sali porodowej byl tam moj maz bez synka ale ja juz nie mialam sily na nic bylam wykonczona i zasypialam. Nie wiele pamiętam tylko tyle ze przyszli rodzice i zaraz po tym wszyscy wyszli a ja juz zostałem sama bez dziecka i męża rozumialam go byl tak samo zmeczony jak i ja no i nie jadl juz ponad 24h miał prawo jechac odpocząć ja tez potrzebowalam spokoju. Po godzinie 18 pojechalam na sale zapytalam czy moge isc po dziecko „absolutnie ma pani zakaz wstawiania do jutra dziecko przyjedzie na badanie prosze czekac” o 20:30 przyjechała pani z moim malenstwem słodko spal nie moglam nawet siasc zeby go dotknac tylko patrzylam byl taki malutki :). Przyszla pediatra i sie zaczęło „maly ma liczne zasinienia i wybroczyny oraz przedglowie wywołane długim porodem przedglowie zniknie do 3dni reszta troche zajmie ale bedzie dobrze ma tez złamany obojczyk musimy zrobic kilka badan nie wyjdzie pani w poniedzialek mysle ze wtorek bedzie ok i dam wypis” no coz dzien dluzej nie jest zle. Następnego dnia wstała ale co jak maly co chwile byl i tak zabierany na badania i inne wiec nie wiele go ze mna bylo :(. Nadszedł wyczekany wtorek i oczekiwanie obchodu położnej „niestety maly ma silna żółtaczkę musimy naswietlac przykro nam musi pani zostać jeden dzien dla dobra synka”. Następnego dnia „niestety żółtaczka mimo naświetlania nie ustępuje musimy jeszcze naswietlac obiecuje pani ostatni dzien”. Czwartek „niestety bilubiryna pani synka wolno spada mamy 15,56 nie moge go wypisać w takim stanie prosze dac nam jeszcze jeden dzien” święta były w sobote lzy cisnely się do oczu ze nie wyjde do świat bede tam sama maly walczy prawie go nie widze jak go mam to na noc no coz musimy wytrzymac. Piatek „wychodzicie wyniki sa dobre żółtaczka ustepuje wynik po niżej 14, wypis do 13 powinien byc gotowy” od razu zerwalm sie z łóżka polecialam pod prysznic i zaczelam pakować wszystkie rzeczy zeby jak najszybciej byc w domu. Dzisiaj moj synek ma 6,5miesiaca jest silnym chlopakiem staje na nogi siedzi sam i probuje raczkowac nie bylo kolek a zeby ida bez zajakniecia juz mamy 3 i ani jeden nie dal o sobie znać noce sa różne zdarzają sie przespane. Maly jest moim bohaterem swoje przeszedł i dzięki temu wiem ze jest twardy bedzie twardy i nigdy sie nie podda kocham go nad zycie w koncu prawie je oddalam za niego :).
Mały – wielki bohater!
Dużo zdrówka dla Szymka! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥