Dumna aniołkowa mama, która postanowiła pozostać anonimowa, podzieliła się z nami swoimi wspomnieniami. Jej wspomnienia nie są łatwe, ale są dedykowane przede wszystkim tym kobietom, które straciły nadzieję na posiadanie potomstwa. Zachęcam do przeczytania!
Maj 2013 – nowa praca zle samopoczucie zmeczenie nawet nie zwrocilam uwagi ze okres sie spoznia – w pracy straszny kociol otwarcie nowej filii sieci sklepu gdzie na mojej głowie bylo dosłownie wszystko . Pewnego dnia po 16h pracy kolejny dzień z rzędu zaslablam w domu zrobilam test – 2 kreski – radosc nie ziemska! Wizyta u lekarza 8tc:)) Wybralismy wstepnie imiona. W dzien matki mialam miec kolejna wizyte u lekarza i powiedziec o ciazy rodzinie niestety właśnie w dzień matki okazalo sie ze serduszko nie bije. Po powrocie do pracy okazalo sie ze stracilam tez pracę; (
Po roku kolejne 2 kreski. Wszystko dobrze ale strach nie pozwolil na radość z bliskimi – w 3msc dopiero sie pochwalilismy. A w 5msc na zwyklej wizycie okazalo sie ze brak szyjki, rozwarcie… Wylądowałam w uniwersyteckim szpitalu gdzie nie pomogli… Powiedzieli ze nie da sie pomoc… Po tygodniu pobytu w szpitalu na swiat przyszla coreczka Ania. Porod trwal 52 godziny. Ania zyla 10minut…
Nie jestem w stanie napisać tego jak sie czulam co myslalam ogromna pustka i zal do lekarzy. Nie chcialam czekac dlugo na kolejna ciążę. Odczekalismy 3msc i zaskoczylo. Oczywiście od początku zagrozenie, krwawienia, 14tc juz skracala sie szyjka. Leżeć, leżeć, leżeć . Ciagla walka z myslami, nie umialam cieszyc się swoim stanem… Koleżanki robily zakupy wyprawkę, wybieraly imiona. My nie szykowalismy nic. Caly czas zylam z myślą, ze urodze wczesniaka. Mimo zalozonego szwu okreznego… Zaczelam tyć na potęgę, podejrzewali cukrzyce ale wszystko ok. I pojawil sie silny ból miednicy sama nie wiedziałam co mnie boli. Z tygodnia na tydzień ciężej, nie potrafilam wstac sama do wc . W szpitalu lezalam 80% ciąży. W końcu odwiedzil mnie ortopeda i okazalo sie ze mam rozejscie spojenia lonowego, i zakaz porodu naturalnego ze względu na to ze lezalam cala ciaze mogłabym skonczyc na wózku inwalidzkim. Ciąża zakonczona cesarskim cieciem. Urodzilam zdrowa coreczke (63cm i 4.600waga). Bogu dzięki za cesarskie cięcie, za to ze nareszcie zostałam mama zdrowego, zywego dziecka. Urodzilam w rocznice śmierci Ani. I szczerze ta radość przeplatana jest z ogromnym smutkiem;( Moja gwiazdka ma dzis prawie 5 msc, jest duza silna dziewczynka rozwija sie doskonale – juz ładnie siedzi. Ciesze sie kazdym dniem spedzonym z nia. I dobra rada dla kobiet które maja z ciąża pod gorke- nie poddawajcie sie ;))
Dodam jeszcze, że w takich sytuacjach najważniejsze jest wsparcie nie rodziny tylko meza /partnera. Dzięki mojemu wspanialemu mezowi, jego wsparcie, upór w dazeniu do celu, obecnosc przy mnie w szpitalu, wspolny pierwszy porod, cierpienie, wszystko razem… Jego determinacja i chec bycia ojcem byla tak samo silna jak moja. Teraz jest tata na medal;) Zbieramy sily na kolejna ciążę, ale to dopiero za ok 2 lata ;)
Aniołkowa mamo – dziękujemy za podzielenie się z nami swoją historią. Twoje słowa mogą pomoc innym kobietom. Kobietom, które przeżywają to samo… Kobietom, którym potrzebna jest nadzieja…
Dużo zdrówka dla Twojej pociechy! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Podziwiam Panstwa i życzę wszystkiego dobrego :-)