Dumna mama Paula opisała dla nas poród swojego pisklaczka. Jak było? Przeczytajcie! :-)
Cała nasza magiczna ciąża, była ciążą pełną stresu, bo jak nie wysokie ciśnienie, odklejające się łożysko i pobudka w 12 tygodniu w kałuży krwi, to potem leżakowanie, wizyty w szpitalu, miesiąc spokoju,a potem znów leżakowanie, bo Wiktorek chciał już w 32 tygodniu zobaczyć świat.. Ale generalnie to poród.. Ach poród <3
Jak co dwa tygodnie trafiłam do pani doktor na badanie, okazało się, że mam rozwarcie na jeden palec w 37 tyg, jako że ciąża od początku była dokładnie monitorowana, a mój synek malutki zapadła decyzja – jedzie pani do szpitala.. Trafiłam tam we środę z zaleceniami; brać magnez i nie rodzić,bo za mały.. Kiedy we czwartek wieczór zaczęłam odczuwać bóle w dole kręgosłupa i spacerować nocami po patologi ciąży, każdy mówił; ktg nie wykrywa skórczy, więc to bóle przepowiadające.. Narastały.. W piątek na obchodzie usłyszałam; jak pani do niedzieli nie urodzi, w poniedziałek wraca pani do domu w dwupaku.. Pomyślałam; o nie! Mowy nie ma cierpie już tyle to dotrwam do końca, a ból już był tak promieniujący, że siadać nie mogłam i tak aż do niedzieli, kiedy krzyża i krocze bolały tak mocno, że nie mogłam wstać z łóżka.. Popłakana poprosiłam o coś przeciabólowego, bo już nie mogłam, a miła pielęgniarka (raczej położna, pielęgniarki nie badają kobiet – dop. DumnaMama) na zastępstwie zaproponowała, że mnie zbada.. Brawo w końcu coś innego niż ktg bez skurczy. Badanie i.. rozwarcie na 3cm.. krew i nakaz spacerowania. Męża odeslalam do domu,żeby coś zjadł. Pojechał, ale nie na długo, bo kiedy zaczęłam ‚zbierać się’ krwawienie się nasiliło.. Trafiłam na porodówkę, a zestresowany Mąż wracał do mnie.. Przygotowaliśmy się i jako, że rodziłam z położną już o godzinie 20;30 została podłączona mi kroplówka.. A ktg odłączone, tylko puls dziecka rejestrowało, bo przecież miałam skurcze krzyżowe.. godzina 22;00 nadszedł ten moment.. moment parcia.. Krzyk, wrzask, a Mąż cały czas obok trzymał za rękę i relacjonował.. Przebili mnie i wody poleciały, a chwile potem dokładnie o 22;35 nasz Wiktorek przyszedł na świat!;) Trzymałam go sekunde nad swoim łonem z myślą; Boże Ty ważysz chyba z 6kg.. Ale kiedy dostałam go na piersi wyszeptałam; Cii.. jestem przy Tobie. Mąż przeciął pępowinę, a potem urodziłam łożysko i dostałam fenoterol na powstrzymanie skurczy, bo szybko urodziłam Maleńkiego Pisklaczka, który ważył 2920g i mierzył 48cm;) Krwawiłam dalej i jak się okazało Mis urodził się bokiem.. Zaszyli mnie. Pocharatał mnie, sprawił, że mój kręgosłup, a raczej krzyża w wieku 25 lat są słabe, ale dopełnił nasze życie, nadał mu sens! Teraz jest rozgadanym dwulatkiem, który co dzień zaskakuje nas swoją inteligencją przerastającą metryczke nie jednego trzylatka..
Gratuluję zatem inteligentnego synusia!
Dużo zdrówka dla Wiktorka, którego maleńkiego mamy okazję podziwiać na zdjęciu! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥