Dumna mama Patrycja również postanowiła podzielić się z nami swoją historią. Zachęcam do lektury!
Zacznę od początku. 29.12.2014 – Dowiedzieliśmy się ze zostaniemy rodzicami, byłam jeszcze głupiutka, mój wtedy jeszcze chłopak (teraz mąż ) powiedział że sobie poradzimy więc powoli zaczęłam się cieszyć. Wybrałam się do ginekologa ciąża potwierdzona 4 tydzień, widać sam pęcherzyk. Pare dni później trafiłam do szpitala, diagnoza jednoznaczna beta nie rośnie, brak zarodka – puste jajo płodowe. Ból i rozpacz inaczej nie da się opisać tego co czułam. Kiedy poszłam porozmawiać z lekarzem, usłyszałam : ,,Proszę być na czczo, będziemy Pani resztki używać.” Bezduszność w słowach lekarza doprowadziła mnie do jeszcze większego załamania… 8.01.2015 – Zabieg łyżeczkowania macicy w znieczuleniu ogólnym. W tym samym dniu wypisałam się na żądanie ze szpitala. Obiecałam sobie ze już nigdy nie wrócę do tego szpitala, po tym jak zostałam potraktowana. Po dwóch miesiącach stwierdziliśmy że chcemy zostać małżeństwem, tak o po prostu było to naszą wspólną decyzją. Padło na datę 30.04.2016, ślub konkordatowy. Zaczęło się planowanie wesela, rezerwowanie dja, sali, kościoła i wielu innych rzeczy. Wszystko toczyło się spokojnie. W lipcu 2015 skończyłam 18 lat, 30.11.2015 zaczęłam pracę 22.01.2016 – 3 dni przed spodziewaną miesiączką zrobiłam test, jedna kreska więc wrzuciłam go do szuflady, po to żeby 10 minut później ujrzeć ledwo widoczną drugą kreskę. Mój narzeczony byl lekko zszokowany, ale się ucieszył. Miałam umowę w pracy na 3 miesiące więc nikogo nie powiadamiałam o ciąży, wiem ze to nie było w porządku ale w tamtym momencie musiałam dbać o siebie. 25.01.2016 – Był to jeden z najgorszych dni w moim życiu… Wychodząc na pierwszą zmianę do pracy, żegnałam się z moim tatą, nie wiedziałam jeszcze wtedy że żegnamy się na zawsze … Trafił do szpitala, diagnoza po tomografii : Pęknięty tętniak mózgu, z wylewami 4 stopnia. 3 dni pozniej zmarł … Obiecałam sobie że jesli bede miala syna, będzie nosił jego imię. Najwiekszy żal mam o to że tata miał tylko 47 lat. 26.04.2016 – Dowiedzieliśmy się ze będziemy mieć SYNA ! 30.04.2016 – Powiedzieliśmy sobie tak, ślub był juz tyle czasu zaplanowany że mimo żałoby odbył się. Tyle że zamiast wesela na 100 osób, byl skromny obiad na 30… Czas w ciąży toczyl się spokojnie, ogólnie całą ciążę znosilam dobrze. 22.09.2016 – 12 dni przed terminem, wizyta u ginekologa, szyjka długa i zamknięta. Wróciłam do domu. 23.09.2016 – Robiliśmy ostatnie zakupy dla synka, odwiedziliśmy tatę na cmentarzu i nic nie wskazywało na to ze niedługo się zacznie. O 23, gdy wstałam się wysiusiac, odeszły wody. Co ja gadam ?! Chlusnely na podłogę. Mąż na nocnej zmianie, więc obudziłam mamę. Pojechalysmy taksówką do szpitala, wody chlustały cały czas (miałam ich bardzo dużo! ). Na izbie przyjęć, dowiedziałam się że mam rozwarcie na opuszek. Skurczy brak, a wiec podali mi kroplówkę z okscytocyną. I zaczely się skurcze takie że chcialam gryźć ściany. Po 12 godzinach od odejścia wód podali mi antybiotyk, rozwarcie 2 cm. Tętno dziecka spada, przyszedł anestezjolog i powiedzial proszę podpisać zgodę na cesarskie cięcie. Szybko podpisałem ponieważ z bólu nie byłam w stanie nic przeczytać. Bałam się wkłucia w kręgosłup, ale miałam takich cudownych lekarzy że całą operację rozmawiali ze mną i wspierali na duchu, do dziś się śmieję bo anestezjolog trzymał mnie za ręke przez całe cc. O 11:12, 24.09.2016 urodził się nasz syn Leszek, jego płacz był najpiękniejszym co mogłam usłyszeć. Leszek ważył 3590 g i mierzył 56 cm. Tatuś mimo braku doświadczenia z dziećmi zajął się nim jak najlepszy fachowiec ☺
Niesamowicie wzruszająca historia…!
Dużo zdrówka dla Leszka! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Witam, nie znamy sie osobiście ale mamy wiele wspólnego. Mianowicie tez umarl mi tata tylko 9lat temu.. Tez miała problem z ciaza od samego poczatku. Chyba w6 tyg ciąży trafiłam do szpitala z krwotokiem mysle sobie to juz koniec… Dodam ze bardzo chciałam miec dziecko i udalo się nam bardzo szybko zajść. A wracając do szpitala. Klade sie na lóżko czekam z niecierpliwością aż lekarz postawi diagnozę. W myślach tylko bozeeee nie. Diagnoza krwiak. Leżałam w szpitalu tydzień, później w domu miesiąc. Dzieki Bogu krwiak sie wchlonal… Tak wiec dzisiaj tez mam synka ale starszego. Ma 9 miesięcy .pozdrawiam :)