Dumna mama Wioleta opisała dla nas swoją niesamowitą historię. Zachęcam gorąco do lektury! :-)
Witam, wszystkie dumne mamy. Chciałabym podzielić się z wami nie tyle tym jak wyglądał nasz poród ale przyczynę dlaczego została mamą. Wszystko zaczęło się w maju 2014 roku. Z moim organizmem zaczęło się coś dziać…. najpierw zaczęły boleć mnie stopy, potem dłonie, kolana a następnie już prawie całe ciało. Strasznie byłam opuchnięta, miałam problemy z chodzeniem, nawet poranne czynności takie jak mycie zębów sprawiało mi ból. Nie potrafiłam sama wstać z łóżka… Gdy to wszystko się działo byłam już zaręczona za rok miałam brać ślub… Z narzeczonym chodziliśmy po lekarzach, robiłam badania, nikt nie wiedział co mi jest aż w końcu trafiłam na do pani reumatolog. Okazało się że jestem chora na Reumatoidalne Zapalenie Stawów (RZS)… Lekarz przepisał mi leki przy których nie mogłam zajść w ciąże bo inaczej poronię.. Pani doktor powiedziała że leki będę brała całe życie, że trudno będzie mi zajść w ciąże. Wtedy zawalił mi się świat. Dla mnie RODZINA jest czymś najważniejszym i teraz miałabym to stracić? Narzeczonego pozbawić możliwości zostania ojcem? Wtedy dałam mu wybór. Pozwoliłam mu odejść, zerwać zaręczyny, nie miałabym do niego o to żalu. Ale on postanowił zostać ze mną, powiedział że będzie ze mną na dobre i złe. Codziennie rano dźwigał mnie z łóżka, pomagała „rozchodzić” bolące stawy, kontrolował podawanie leków, masował gdy nie mogłam wytrzymać z bólu, nawet w nocy. Po roku brania leków poczułam poprawę. Zbliżał się nasz ślub jednocześnie rosło we mnie ogromne pragnienie zostania matką, chęć posiadania pełnej rodziny. Z narzeczonym (oczywiście po konsultacji z lekarzem, który stwierdził że może warto spróbować zajść w ciąże bo jedynie dziecko może „wyciągnąć” ze mnie chorobę) postanowiliśmy podjąć próbę odstawienia leków i spróbowania zajścia w ciążę. To wszystko trochę trwało, musiałam oczyścić organizm z leków i brać witaminy. Udało się pod koniec sierpnia zaszłam w ciąże. Dowiedzieliśmy się o tym dzień przed naszym ślubem. W ciąży czułam się super, choroba nie wracała. 24 maja 2016 urodziłam cudowną córeczkę Wiktorię. Do dziś choroba nie wróciła, a to wszystko dzięki mojej córce! Dziękuje Bogu za to codziennie, że pozwolił mi mieć dziecko, a raczej PEŁNĄ RODZINĘ. Córce dziękuje za to że mnie wyleczyła,dzięki niej choroba nie wraca. Ona jest moim CUDEM!!! Jestem dumna z córki, którą nieświadomie już tyle dla mnie zrobiła. Będę jej za to wdzięczna do końca życia.
Niesamowita historia! ♥
Dużo zdrówka dla Wiktorii! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Gratuluję dumnej mamie córki, ale również wygrania z rzs. Znam chorobę bardzo dobrze i wiem co robi z organizmem :( niestety moja mama zachorowała na nią po urodzeniu mnie. Trzymam kciuki by nie było nawrotów!
Wiem co znaczy uratowana przez własne dziecko. Kiedy byłam w 14 tygodniu ciąży miałem wylew. Na szczęście przeżyłam. Lekarze powiedzieli ze właśnie ciąża, a dokładniej moja córcia we mnie uratowała mi życie. . Hormony ciążowe na tyle wzmocniły mój organizm, że poradził sobie z wylewem. Oczywiście konsekwencje wylew są, ale żyje. Co nie było takie oczywiste w tamtym momencie. Trzymaj się pozdrawiam.