Dumna mama Anna ma za sobą 2 porody, a za chwilę czeka ją trzeci… Nie boi się go jednak już tak bardzo, jak tamtych. Jest bardziej przygotowana, bo…
Moj porod (porody) byl zdecydowanie inny niz wszystkie… urodzilam naturalnie w 15tygodniu ciazy (jak sie domyslacie malenstwo nie przezylo), bol, trauma, placz…niedlugo pozniej ponownie zaszlam w ciaze…do 15tygodnia nie dotykalam brzucha, nie mowilam do niego, nie chcialam sie przywiazywac…termin mialam na 8styczen, wiec uspokoilam sie dopiero mniej wiecej w tym czasie… jako ze bylam szczupla i mialam niezwyklego siupa na punkcie swojej figury i wygladu wiedzialam ze urodze naturalnie… 23stycznia (sporo po terminie) podano mi oksytocyne…i zaczelo sie… skurcze, niezbyt silne jednak dokuczliwe… 24go bolalo nadal, z dosc duzymi przerwami, bo nawet na 2godz, a rozwarcie doszlo do 2.5. 25go sprawdzono czystosc wod i zaproponowano ciecie… NIE MA TAKIEJ opcji…jesli z dzieckiem w porzadku i wody czyste to NIE DAM sie pokroic… przeciez ja nie moge miec blizny…26stycznia podpieto mnie po raz ostatni pod oksytocyne … bol byl koszmarny ale wiedzialam ze niedlugo zobacze moje malenstwo… zeby wszystko przebieglo sprawniej polozna przebila pecherz…mialam pelne rozwarcie ale okazalo sie ze wody sa zielonobrunatne…zadecydowano o cieciu…jeszcze przez lzy powiedzialam ze to tylko kilka parc, czy moge sprobowac…nikt ze mna nie dyskutowal ALBO CIECIE ALBO ZABIJESZ DZIECKO… po glowie krazyly mi mysli ze przeciez tesciowa mowila ze cesarka to nie porod, ze kolezanki nie uznaja rodzacych przez ciecie…i ta blizna… Krzys przyszedl na swiat przez ciecie, byl siwy, przez moja glupote moglam zabic wlasne dziecko… dodatkowo szybkosc i pospiech spowodowaly ze wdarlo sie zakazenie i miesiac czasu mialam dren w bliznie…bol byl niesamowity (tak skurcze to pikus)…a dodatkowo serce mi pekalo kiedy przychodzili goscie i brali Krzysia na rece a ja nie moglam sie nawet ruszyc… krzyczalam, plakalam, rodzina stwierdzila ze jestem wariatka, a mi po prostu bylo przykro ze oni moja a ja nie… po 3latach zaszlam w ciaze (czekalam tak dlugo z nadzieja naturalnego), jednak i tym razem los okazal sie brutalny… w 34tyg trafilam z bolem brzucha do szpitala (3palce rozwarcia) zaczelam rodzic jednak brzuch bolal okropnie…podbrzusze palilo jakby ktos przystawial gorace zelazko a polozne smialy sie ze ani skurcza na ktg ze zdziwiam…kiedy przyszedl lekarz ze lzami w oczach wyblagalam pomoc…zrobiono mi usg i okazalo sie ze blizna po cieciu na macicy peka… zadecydowano o cc… kiedy to uslyszalam wpadlam w panike…w glowie mialam ten bol po pierwszej cesarce…zaczelam krzyczec zeby wyjeli dziecko, zrobili cokolwiek byle mnie nie ciac, ze ja nie chce tak rodzic… jednak i Krystian przyszedl na swiat przez ciecie cesarskie przed godz 19, ale tym razem wszystko przebieglo sprawniej, bez wielkiego pospiechu i o polnocy siedzialam juz na lozku z moim synkiem… teraz jestem w 3ciazy (znow minelo 3lata) i wiem juz napewno ze bede miala cesarke, ale tym razem bedzie ona inna…planowana… bez skurczow, pospiechu i mimo ze boje sie ze cos pojdzie nie tak, to nie wpadam w panike, bo tak bardzo marzylismy z mezem o corce ze nie ma znaczenia jak przyjdzie ona na siwat i ile bede musiala sie ocierpiec…
Oj, Anno – los jest dla Ciebie naprawdę brutalny. Szkoda, że nie było Ci dane urodzić naturalnie, ale wiesz co? Najważniejsze, że Twoje pociechy są całe i zdrowe!
Dużo zdrówka dla Twoich pociech! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥