Dumna mama Ewa również postanowiła podzielić się z nami swoimi wspomnieniami… Jednak, co zaznacza na początku, nie jest to szczęśliwa historia…
To nie jest historia z szczęśliwym zakończeniem. Mam 1,5-roczną córkę. W jej pierwsze urodziny zorientowałam się, że coś jest ze mną nie tak. Bylo mi słabo i nie dobrze. Zrobiłam test i miałam rację znowu jestem w ciąży ! Troszkę byłam w szoku bo wtedy karmiłam jeszcze piersią. Szybko umówiłam się do mojego lekarza. Troszeczkę się bał bo pierwszą córkę rodziłam przez CC. Na wizycie okazało się ,że to 8tc. Plamilam więc brałam luteine. Jakoś z czasem wszystko samo przeszło. W 17tc okazało się ,że druga dziewczynka . Tak się cieszyłam, że będą we dwie i taki mały odstęp wiekowy. 21tc zaczęły się skurcze i trochę jak by szyjka chciała sie skracać. Luteina ,nospa , antybiotyk na GBS (w razie jak by krążek trzeba bylo założyć) i odpoczywać. Mija 30tc i 3 dzien jest środa . Od rana obserwuje brzuch i jak by nie czuć ruchów w ogóle. Dzwonię do położnej kazala przyjechać natychmiast po 20 minutach jestem na miejscu . Stres po drodze ogromny. Ale tłumaczyłam sobie że czasem tak jest dzieci się przeciez w tym tyg jeszcze tak nie ruszają regularnie. Na ktg brak tętna. 40 minut położna sprawdzała . W gabinecie lekarz tylko potwierdził to co położna podejrzewala ,ale mi nie mówiła nic. Zresztą nie musiala. Ja tylko płakałam. Ale modliłam się wchodząc do gabinetu że ktg się zepsuło. Na usg widać dziecko owinięte pepowiną dwa razy. Nie potrafiłam się uspokoić. Skierowanie do szpitala i hasło musi Pani urodzić siłami natury. Tak jest najlepiej. W szpitalu całą noc położne chodziły do mnie i się mnie pytały jak sie czuje. Leki na uspokojenie dostalam. Ale to nic nie dalo. Płacz całą noc. Mąż za granicą. W piątek dopiero mógł przylecieć. Opieka w szpitalu byla znakomita. Pytano się mnie pare razy czy chce psychologa. Ale ja nie chcialam. Rano w czwartek cewnik do pochwy. O 14:30 cewnik wypadł i 4cm rozwarcia . od razu dostałam kroplowke z oksytocyny. I o 20:56 urodziłam. Śliczną dziewczynkę. Ania 1200kg i 48cm. 30tc i 4dzień. Ta cisza pod czas porodu jest straszna. Tydzien później byl pogrzeb. A w sercu pozostala tylko pustka i smutek.
Dumna mamo, dziękujemy że podzieliłaś się z nami swoimi wspomnieniami…
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥