Dumna mama Irena również postanowiła podzielić się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami. Jak było w jej przypadku? Przeczytajcie! :-)
Moja piąta ciąża, ale donoszona pierwsza i to z komplikacjami juz na samym początku. Kiedy w 5 tygodniu ciąży dostalam krwotoku modlilam się żeby donosić tą ciążę i urodzić zdrowe dziecko, jak się później okazało córeczkę ☺ Mój lekarz prowadzący zrobił wszystko żebym ciąże donosiła i tak w 39 tc zaczął się poród. Ponieważ juz dwa razy poprzez skurcze przepowiadające narobiłam małej paniki że rodze kolejnymi (12 09 2016r g. 23 byłam nie wzruszona zakładając, ze to również są przepowiadające. Ponieważ bylo mi bardzo niewygodnie w pozycji leżącej postanowilam wstać z łóżka, ledwo to zrobilam a tu „chlast” i odeszły mi wody. Krzyknełam coś w szoku, już nawet nie pamiętam co i wtedy usłyszałam z toalety krzyk mojego męża: „nie mów że Ci wody odeszly”. A no odeszly…Ja na spokojnie umyłam się i siedze, a ten w panice biegał w kółko po kuchni jak oszalały…spanikował bidulek? Za to ja oaza spokoju siedze z telefonem w ręce i wypisuje do psiapsiólek że się zaczęło. Na pytania męża za ile jedziemy do szpitala odpowiedziałam spokojnie że za kilka godzin bo i po co wcześniej? Posiedzimy w domu, jak się wszystko zacznie na całego to w nocy, być może nawet rano pojedziemy do szpitala. Byłam pewna ze wszystko potrwa dobre kilkanaście godzin. Całe szczęście jedna z moich koleżanek zaczęła mnie namawiac, żebym jechala od razu bo jak mnie dopadną bóle to po schodach nie zejde. No więc jej posluchałam zwłaszcza ze skurcze z minuty na minute byly coraz częściej. I tak juz w taksówce miałam skurcze co 4 min, a zanim zostalam przyjęta i trafilam na porodówke skurcze miałam już co 1,5 min. Nie załapałam się ani na gaz rozweselający, ani na znieczulenie. Poród byl krótki, ale ciężki bo moja córeczka rodziła sie z rączką przy główce i sie zaklinowała…lekarz pomógł mi urodzić wypychając mi ją za pomocą naciskania mi na brzuch, okazalo się ze jest w dodatku owinieta pępowina także mój mąż nie mógł przecinać pępowiny bo trzeba bylo szybko działać. Moja Ineczka przyszła na świat 13 09 2016r. o 3 38☺przez dłuższy czas nie wydawała żadnego dźwięku, ten czas był dla mnie wiecznością, kiedy w końcu ją usłyszałam wiedziałam, ze wszystko będzie dobrze. Była na buźce bardzo sina, o wiele bardziej niż inne noworodki ale dla mnie już wtedy była najpiękniejsza . Długo musiałam czekać aż ją dostane na ręce. Kiedy się w końcu doczekałam łzy wzruszenia, radości i miłości popłynely z moich oczu. Zawsze 13 uważałam za pechową, od tamtego dnia 13 jest moją szczęśliwą liczbą, a moja córeczka miłością mojego życia! ☺
Dumna mamo, gratulacje! Cieszymy się, że wszystko dobrze się skończyło! ♥
Dużo zdrówka dla Ineczki! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥