Dumna mama Helen również postanowiła nadesłać do nas swoje porodowe wspomnienia, tym razem z obu swoich porodów. Zachęcam do lektury! :-)
Pierwsza ciąża była idealna o 12 w nocy odeszły mi wody, dwa tygodnie przed terminem. . W tym czasie byłam sama w domu. Maz pojechał że szwagrem do szpitala bo ten miał problemy z sercem. Gdy zadzwoniłam pierwszy raz powiedział że to nie czas na żarty. Ale gdy zadzwoniłam po chwili drogi raz zrozumiał że to nie żarty. Natychmiast przyjechał do domu po czym udaliśmy się do szpitala. Tam zrobili wszystko żeby ulżyć mi w bólu, bo niestety miałam bardzo silne bóle z brzucha i krzyża. Najpierw dostałam maskę z tlenem i po paru minutach chyba byłam jedyna rodzaca tego dnia, która miała dobry humor i nawet żarty się mnie trzymały. Oczywiście nie długo to trwało i zakręcili magiczny korek od tlenu. Ból był tak duży że lekarze zdecydowali się na blokadę w kręgosłup. I w sumie już źle nie było aż do chwili boli partych. Ja parlamentu maleństwo się cofalo, ponieważ skóra nie miała ochoty peknac. Po jakims czasie byłam już tak zmęczona że zakomunikowalam położnej że już nie dam rady. Wtedy zapytała mnie czy ciąć, z radością krzyknęłam tak. Ostatnie parcie ostatnimi sił i jest, nasz synek był z nami. 9:15 stała się godzina gdzie pierwszy raz wygrałam w życiowego totolotka ?
Droga ciąża od początku nie była łatwa. Najpierw wylew do pluc w 14 tygodniu ciąży. Lekarze stwierdzili że muszą usunąć ciążę żeby ratować mi życie. Ponieważ mój organizm nie poradzi sobie z chorobą i ciąża w jednym czasie. Powiedziałam że nawet niech nie próbują mają walczyć o nas dwie. Bo już wtedy wiedziałam że będzie to mała księżniczka nasza. Dzięki Bogu przeżyliśmy to. Jednak stres się nie skończył bo każdy dzień to leki i zastrzyki oraz strach jaki to będzie miało wpływ na maleństwo. Ale czas szybko mijał kolejne badania maluszka były dobre, bo ze względu na sytuację miałam ich więcej niż powinnam. Dwa tygodnie przed porodem jak co wieczór kładąc się spać, więc tradycyjnie kąpiel, kolacja, leki, zastrzyk. Jakieś 5 minut po zastrzyku zacza boleć mnie brzuch, pomyślałam że pewno źle dałam sobie zastrzyk. Często się to zdążyło bo nie było już wolnego bezbolesnego miejsca żeby się wkluc na podbrzuszu. Ale ból był znosny więc położyłam się spać. Około 12 obudziłam się siku, lekki ból brzucha dalej mi towarzyszył. Obudziłam męża i stwierdziliśmy że jedziemy do szpitala. Moj poród miał się odbyć w specjalnym szpitalu pod szczególnym nadzorem, ponieważ było bardzo duże ryzyko że podczas wysiłku lub z bólu mogą mi się po rozrywać zakrzepy które do dziś mam w opłucnej. Gdy dotarliśmy do szpitala ( pierwszy lepszy szpital oddalony 40 km od domu ten specjalistyczny 160 km od domu) koło 1 w nocy stwierdzono że to już zaawansowany poród. Panika straszna, anestezjolog na bloku operacyjnym, sala operacyjna zajęta. Trzy położne przestraszone tak bardzo jak ja, lecz mówiły do mnie cały czas, spokojnie damy radę. Ból nie do opisania, bóle parterze a położna krzyczy nie przyj, pepowina wokół szyjki malej. Zaczęłam płakać bo nie byłam w stanie już tego zatrzymać, było to już ostatnie parcie. Wyskoczyła nie wiedziałam co się dzieje bo leżałam na boku. Ale cisza, cisza mnie przerażala. Wydawała mi się wiecznościa. W głowie tlukly mi się myśli już to już koniec, pepowina, dlaczego ona nie płacze? Aż po chwili usłyszałam ten piękny dźwięk, płacz mojego dziecka. I znów zaczęłam płakać tym razem ze szczęścia. 3:05 nasza córcia była z nami. Obie cale, ona 10 a mnie kiedyś naprawia ? ważne że daliśmy radę.
2 porody a tak zupełnie różne. Gratulujemy dwójki wspaniałych pociech!
Dużo zdrówka dla obu Twoich pociech! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥