Dla takiego skarbu warto przejść przez najbardziej ciernista drogę… – opis dumnej mamy Sylwii

Dumna mama Sylwia również postanowiła nadesłać do nas swoje porodowe wspomnienia. Zachęcam do lektury!

Całe 9 miesiecy przebiegało ksiazkowo,  do momentu kiedy nie pojawiło się nadciśnienie. I tu wszystko się zaczyna…
do szpitala trafiamy 11.08 na podstawie skierowania o problemach z ciśnieniem.  Ciąża miała być rozwiązana przynajmniej tydzień wcześniej,gdzie termin był na 19.08. Czyli wszystko zgodnie z planem- idealny tydzień wcześniej. .
Na miejscu zostałam zbadania,  rozwarcie  2 cm niestety już od 2 tygodni, także nie nowego..
Zostaję.  Polecenie ze na drugi dzień będzie oksytocyna  i próba wywołania porodu.
Nie zostaje wiem nic innego jak czekać. .
Następnego dnia udajemy się na porodówke, podpinamy  KTG, rozpoczynamy przygodę z oksytocyna.. po 2 godzinach zero skurczy,pp 4 godzinach również.  Zapada decyzja o odłączeniu kroplowki- nie przyniosła porzadanych  efektów.
Kolejne zalecenie to zakładany balonik na rozwaecie w sobotę a w niedziele ściągamy i poród prowokowany  do skutku.
Czekamy..
piątek 12.08 godzina 19.00 odejście wód plodowych, tak nagle zaskakująco , że nie byłam przygotowana do tego co zaraz miało nastąpić.
Badanie ginekologiczne i slowa”uda się znani na porodówke ..zaczynamy”..
Spakowalam  najpotrzebniejsze rzeczy i w drogę na drugi koniec korytarza..
Czekały Juz położne ..no i  mój mąż który chciał być przy mnie od pierwszych momentów gdyż poród mieliśmy rodzinny.
Kolejne KTG i lekkie skurcze..
Coraz bliżej. .niestety. były to bóle tylko z dołu brzucha i krzywowe  nie wywołujące akcji porodówke. .czekamy..
godziny lecą jedna za drugą,  jest sobota 2 w nocy..mocniejsze skurcze i słowa ” to nie są skurcze do porodu „.
przeokropny  ból. . Rozrywajacy. .krzyczę na cały szpital, bardzo cierpię, mąż nie wie jak mimo moc choć bardzo by chciał. . Łzy mieszają się ze zmęczeniem ..
godzina 9.50 rano są!  Skurcze!
I dalej nie to.. Pani syn  wstawia  się do kanału rodnego-dlatego tak boli..czekamy na decyzje lekarza..
 Godz 10 lekarz informuje że rozwarcie ma 4 cm.. od 15 godzin 2 cm..
mam ochotę wystrzelac  wszystkich w koło. .
Pytanie czy  czekamy na rozwój akcji czy tnie my.
Tniemy!
Nie miałam już siły. .nie miałam serca  patrzeć na placzacego męża z bezsilności który starał się pomóc przez tyle godzin będąc ze mną krok w krok.. bardzo chciałam urodzin naturalnie jednak po tylu godzinach byłam wyczerpana i jedyne co było mi w głowie to maluszek..przecież tyle cAsu jest tam we mnie bez wód.
Wjeżdżamy na salę 10.15, zespół czeka w pełni gotowy..10.30 maluszek jest z nami..pp 15.5 godzinach jest nasz kochany synek!

Nie do opisania szczęście które namalowalo  się na mojej twarzy, duma na twarzy męża który dostał malucha na pół godziny..
gdybym miała podpisać papiery na cięcie nie wahalabym  się ani chwili.
Dla takiego skarbu warto przejść przez najbardziej ciernista  drogę <3

Oj warto, warto!
Dużo zdrówka dla Twojego uroczego synusia! ♥

Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.

Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)

A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥

Podoba Ci się?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *