„To nie są jeszcze skurcze…” Tak, właśnie takie słowa usłyszała dumna mama Magdalena przychodząc urodzić swoją córcię. Jak zakończyła się jej historia? Zobaczcie same! :-)
To nie są jeszcze skurcze pani jeszcze nie urodzi tak twierdził pan doktor ordynator szpitala w którym rodziłam……
Termin miałam na połowę marca przez to ze miałam nieregularne miesiączki ciężko bylo mojej pani ginekolog ustalić datę porodu. W niedzielę wieczorem zaczęłam odczuwać lekkie nieregularne skurcze klucie w pochwie twardniał brzuch . W poniedzialek rano mąż zawiózł mnie do lekarza dostałam skierowanie do szpitala . Zadzwoniłam do męża pojechaliśmy po torbę ktora miałam spakowana do szpitala na poród . Na izbie przyjęć czekałam na lekarza po godzinie czasu przyszedł zadał mnie stwierdził ze jak bym miała skurcze to juz bym na porodowce była. Zostałam przyjęta na oddział ok 10 wzięli mnie na porodowke podłączyli oxy na mocniejsze skurcze dostałam boli partych z krzyża i brzucha doszły do tego wymioty. Przyszedł lekarz i kazał mi wracać na oddział bo poród nie postępował. Przyjechał mąż po pracy masował mi plecy położna kazała iść mi pod prysznic . Poszłam pod prysznic . Pozniej to dosłownie krzyczałam z bolu . Wieczorem zobaczyłam krew poszłam do położnej stwierdziła ze to od badania ze mam iść sie położyć i spróbować sie przespać . Tak tez zrobiłam. Z wtorku na środę o 1:00 w nocy obudziłam sie poczułam ze mam mokra bieliznę . Poszłam znowu do położnej okazało sie ze rodze. Kazała wziąć mi dowód i wodę i iść na porodowke. Podłączyli mi znowu oxy nie wiem po co miałam takie mocne bole ze myślałam ze ich wszystkich po zabijam . Pani położna co chwile sprawdzala mi rozwarcie . W środę rano przyszedł lekarz i powiedzial ze do przebicia pęcherza . Wody mi odeszły i zaczęłam rodzic . Kilka razy sie zaparłam i corcie juz miałam na piersiach . Byłam bardzo szczęśliwa . Urodziłam córeczkę 11.03.2015 roku o 9.25 , mala ważyła 3400 i 53 długa. Dostała 10 pkt . 8 godzin porodu bylo warto tego całego bólu dla takiej małej istotki . O 14 przewieźli mnie na poporodowa bo zanim mnie pozszywali to trochę im zeszlo . Ok 16 juz miałam corcię przy sobie. Mąż jak zobaczył mala był najszczęśliwszy na świecie . Mimo tak ciężkiego porodu i silnego bólu napewno zdecydujemy sie na kolejne malenstwo . Teraz nasz skarbek ma rok skończony .:-)
Dumna mamo, wiesz co mnie cieszy najbardziej z Twojego opisu? Ano to, że się nie zraziłaś i mimo wszystko planujesz posiadanie drugiego maluszka!
Dużo zdrówka dla córeczki! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥