Dumna mama Kasia nadesłała do nas wspomnienia swojego porodu i słowa, które zapamiętała… :-) Zachęcam do lektury!
O Amelkę staraliśmy się tylko raz – od razu test ciążowy pozytywny ! Ciąża przebiegała wspaniałe – najpiękniejszy okres w życiu . Pod koniec ciazy wykryto u mnie cukrzycę – straszono cesarskim cięciem i powikłaniami . Nasza coreczka jednak nie spieszyła sie na swiat – dwa dni po terminem czułam trochę bolesne skurcze przepowiadające i w głębi duszy wiedzialsm ze to juz początek . Mój lekarz powiedział jednak ze to nie to i kazał wrócić za dwa dni . Od godziny 18 skurcze stały sie regularne, w nocy stały sie tak bolesne, że poszłam spac do drugiego pokoju aby nie budzić męża . Nie chciałam siać paniki i mimo wszystko wysłałam męża do pracy . Była 4 rano a bol się tylko nasilał. Błagałam męża by po mnie wrócił . Do szpitala firmowym busem – myśle sobie , że boli jak cholera , ale da się przeżyć. Szybkie ktg, rozwarcie na 3 palce ! Maz wrócił do pracy a kiedy wrócił do mnie okazało sie że jednak rozwarcie na 1-2 cm. Bóle przeokropne, chodziłam dosłownie po ścianach – tabletki do ssania na popęd rozwarcia . W koncu maz ubłagał o koktail przeciwbólowy – czułam sie jak po 3 piwach. Kolejne badanie – 3 cm, decyzja – czekamy i staramy sie przespać – organizm zbyt przemęczony. Idąc z mezem na sale- w koncu ! Odeszły mi wody z krwią! Zmiana planu! Sala porodowa, oksytocyna, kroplówka w koncu PDA, bo koktail przestał działać ! Była juz 4 nad ranem gdy usnęłam. Rano okazało się ze juz 8 cm! Nakaz chodzenia, klęczenia, mąż mnie podtrzymuje a ja krzyczę, że nie wytrzymam i żeby małą już wyjęli. W koncu skurcze parte a polozna spokojnie ogarnia sale ! Około godziny 10 rano przeniesiono mnie na łóżko porodowe- 15 minut parcia, maz widzi główkę „Ale ma długie włosy !”.Polozne śmieją sie z tych włosów i wkrótce kłada mi moje maleństwo na piersi.Moje słowa – „jakie ma małe paluszki !”. Nie czułam nawet, że lekarka mnie zszywa. I nie chcę pamiętać, że dwa razy straciłam przytomność, miałam krwotok i wszyscy skakali nade mną jak nad jajkiem . Cewnikowanie i mnóstwo komplikacji , ale… Najważniejsze jest nasze szczęście- Amelia, 3550, 56 cm- coreczka tatusia i aniołek mamusi ! Nic innego nie miało znaczenia ! Gdybym wiedziała co mnie czeka ponownie bym się zdecydowała !
Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło!!!
Dużo zdrówka dla uroczej Amelki, którą podziwiamy na zdjęciu! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥