Dumna mama Sonia bała się, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Los okazał się dla niej jednak łaskawy :-) Zachęcam do lektury!
Gdy dowiedziałam się w wieku 20 lat że mam chorobę Hashimoto byłam przerażona że mogę nigdy nie mieć dzieci. A przecież zawsze chciałam mieć przynajmniej troje. W ciąże zaszłam w maju półtorej roku później po diagnozie. Bardzo się bałam bo przy tej chorobie ciężko jest zajść w ciążę, donosić ją lub urodzić zdrowe dziecko. Na szczęście wszystko przebiegało dobrze( a wszystko dzięki temu że odpowiednio wcześniej się leczyłam) aż do 30 tyg. gdy poszłam na kontrolne badanie do mojego ginekologa. Usłyszałam że nasz Jaś pcha się na świat. Dostałam skierowanie do szpitala a tam mieli mi założyć krążek abym donosiła ciąże do końca oraz podać zastrzyki na przyspieszenie rozwinięcia się płucek u Jasia w razie gdyby chciał koniecznie wyjść na świat. Przez ostatnie dwa miesiące męczyła mnie olbrzymia zgaga. Nic nie skutkowało a ona nie ustawała nawet na chwilę. Tydzień przed planowanym terminem porodu wyjęto mi krążek. Minął 21 stycznia(planowany dzień porodu) a Jaś postanowił dalej pozostać w moim brzuchu. Poniedziałek 6:30, 27 stycznia 2014 r. rano mój narzeczony szykuje się do wyjazdu gdyż jeszcze wtedy pracował w delegacji. Obudziłam się bo zachciało mi się do WC. Gdy wróciłam do łóżka dalej miałam potrzebę. Zaczęło mnie ściskać, ustawało i powtarzało się. Przyszła moja mama opowiedziałam jej co się dzieje a ona do mnie: Córciu zaczynasz rodzić – miałam zupełnie te same objawy. Pojechaliśmy do szpitala we troje właściwie czworo. Mama prowadziła, narzeczony odliczał czas pomiędzy skurczami. Zabrano mnie na sale przedporodową gdyż wyglądałam za dobrze na rodzącą. Gdy położna zbadała mnie i zobaczyła 10 cm rozwarcia przeniesiono mnie od razu na fotel i się zaczęło. Nie zdążyli nawet dokumentów wypełnić. Przede mną był zegarek, Gdy spojrzałam była równa 7:30. Gdy Jaś leżał na moich piersiach była już 8:17. Nie wiem jak to się stało że wszystko przebiegło tak szybko ale jestem najszczęśliwszą mamą na świecie że Jaś urodził się zdrowy, pełen sił a wszystko w zaledwie dwie godziny.
Ale szybki poród – gratulacje! I bardzo cieszymy się razem z Tobą, że Jasiu jest zdrowy!
Dużo zdrówka dla dzielnego Jasia, którego mamy okazję podziwiać na zdjęciu! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥