Dumna mama Anna podzieliła się z nami swoimi porodowymi wspomnieniami. Jak było? Przeczytajcie same!
19 października po wizycie kontrolnej u ginekologa stwierdzono u mnie malowodzie i skierowana zostałam do szpitala gdzie leżałam dwa dni i wszystko wróciło do normy, wiec wpisali nas do domu. W tym samym dniu w nocy zaczęły się skurcze, nie były silne wiec mąż włączył nasz ulubiony serial, aby się odstresowac i czekaliśmy, po dwóch godzinach skurcze ustąpiły, wiec poszliśmy spać. Rano bardzo słabo czułam ruchy maleństwa, wiec szybko do szpitala a tam szok jest już 4 cm rozwarcia będziemy rodzic! Zostałam podłączona pod oksytocyne skurczy brak… Po nieudanej próbie wróciłam na salę obserwacji, kazali skakac na piłce i przemierzać korytarze… NIC nie ruszyło. Mąż tak bardzo nie chciał mnie zostawić ze wladowal się do łóżka szpitalnego obok mnie, porpzbieral się i leży, nigdy nie zapomnę miny położnej jak go zobaczyła ? następnego dnia kolejna próba okdytocynowa, dalej nic, wiec czekamy… I tak spędziłam tydzień w szpitalu. Nic nie wskazywali na to ze urodze, wiec uparłam się ze wrócę do domu do szpitala mam 5 minut drogi. 30 października O 17 wróciliśmy z mężem do domu, włączyłam pranie, powiedzieliśmy chwilę i chlus… Wody odeszły o godzinkę 19 :) Pędem do szpitala a tam śmiech położnych, że sobie wychodziłam spędzić weekend w domku :D zawiezli mnie na porodowce, mąż cały czas dzielnie ze mną, dostałam oksytocyne o godzine 19:40 i cały czas byłam monitorowany przez ktg, ni się ruszyć ni nic. Skurcze nasiliły się rozwarcie rosło, bol do zniesienia, a to wszystko dzięki mężowi ile śmiechu mi dostarczył ?godzina 23:05 rozwarcie 10 cm ból juz nie do zniesienia, lekarz cały czas przy mnie, świetny facet, opowiadał o USA i swoich wnuczkach tam mieszkających, w miedzy czasie kazał przeć, parlam pół godziny, główka juz nisko i kolejne badanie, a po nim? Decyzja o cc! Jak to? Przecież jest 10 cm, zaraz urodze! Nie chcę cięcia! Nie ma wyjścia główka się ułożyła w poprzek nie dam rady urodzić, plakalam z bezsilności i bólu. Mąż przerażony wiózł mnie na blok operacyjny, nagle zrobił się tłum pełno ludzi, znieczulenie i magia…ból ustal. Rozmawiałam z lekarzami spokojnie i nagle słyszę ten cudowny płacz, moja córka… Jest już na świecie! Godzina 23:52 30 października 2015 (prawie się zalapala na Halloween) Pokazali mi ją, ucalowalam w stopki i zabrali ja na ważenie, mierzenie, odsluzowanie. Cały ten czas był z nią mój kochany mąż. Po zszyciu zostałam przewieziona na salę pooperacyjna, po pół godzinie ja przynieśli! Moje 3880 gram szczescia i 57 cm długości 10/10 punktów w skali Apgar! ??najpiękniejsze uczuciem na świece! Mamy nasza Laure! Warto cierpieć dla takiego cudu, przeżyłam dwa porody ale jestem najszczesliwsza!
Dumna mamo – cięcie czy naturalnie? To nie jest istotne… Najważniejsze, że Laura urodziła się zdrowa! :-)
Dużo zdrówka dla Twoich pociech! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥