Dumna mama Rene również opisała dla nas swoje porodowe wspomnienia. Zachęcam do lektury!
Witam, Może zacznę od początku o tym, że jestem w ciąży dowiedziałam się w 4 tc. co dziwne pierwszy test negatywny, drugi pozytywny (oba wykonane popołudniu) następnie nie dowierzanie i kontrola betahcg z krwi – wynik ponad 500. Po roku wyczekiwania w końcu się udało. Dwa dni później szpital silne bóle brzucha, na szczęście to tylko torbiel na drugim jajniku, pierwszy raz widzimy naszego Bąbelka. Zaczyna się długi okres wyczekiwania na naszego Maluszka. Długo nie chce się ujawnić kogo powitamy na świecie ale nie to ważne – byle zdrowe. Okres ciąży bez większych komplikacji – 3 krótkie pobyty w szpitalu, jednak lepiej sprawdzić czy na pewno wszystko ok. Ruchy Dzidzi w brzuszku zapamiętam do końca życia, najwspanialsze uczucie, które może zrozumieć tylko inna matka. Lipiec – Termin porodu zaczyna się zbliżać wielkimi krokami ale nic nie wskazuje na to żeby coś zaczęło się dziać. Wszystkie moje koleżanki tulą już swoje maleństwa ja dalej czekam. Decyzja – 3 łyżki olejku rycynowego + sok pomarańczowy – po 4 godzinach odeszły wody, jedziemy do szpitala, badanie, diagnoza – do porodu jeszcze daleko. Męża odsyłają do domu – każą przyjechać rano. Dalsza część nocy to była jakaś masakra – straszny ból brzucha, a skurczów na ktg brak, noc nie przespana. Rano badanie, decyzja kroplówka z oksytocyny. Pojawia się mąż, bardzo mnie wspiera – podaje wodę, smaruje spękane usta. Po kilku godzinach nadal minimalne skurcze, rozwarcie na 2 cm niepostępujące od kąt pojawiłam się w szpitalu. O godzinie 17 decyzja – cięcie cesarskie po 18 h męczarni. Godzina 18:05 słyszę pierwszy krzyk mojej Laleczki. Komentarz neonatologa – owinięta 3 razy pępowiną i zawieszona z niej na szelkach, CUD ŻE SIĘ NIE UDUSIŁA. Jest śliczna. Dostaje 9 pkt musi być dogrzana. Na chwilę kładą mi ja na piesi mogę ją pierwszy raz pocałować. Lecą mi z oczu olbrzymie łzy szczęścia. Po ok. 30 min. tulimy się do siebie. Kocham ją ponad wszystko i Dziękuje za to, że Bóg pozwolił się jej urodzić i żyć.
Oj tak, wszystko w rękach Bogu i to jemu należy dziękować. Najważniejsze, że wszystko skończyło się dobrze!
Dużo zdrówka dla córeczki! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥