Naszej czytelniczce – Dominice, niestety nie było dane zostać dumną mamą… Jeśli czujecie się na siłach, przeczytajcie jej historię…
Witam wszystkie kobiety, kórym mimo wilkich starań nie udało się zobaczyć swojego Aniołka. Moja historia od początku była nie zwykła od kilku miesięcy leczyłam się ginekologicznie no i nietety mimo wszystko wciąż na teście jedna kreska na ostatniej wizycie lekarz zasugerował,żeby mąż zrobił badanie nasienia.Oczywiście bez zastanowienia wsiedliśmy w samochód i wizyta by zbadać nasienie.Kilka dni oczekiwania na wyniki i łzy teratozoospermia bardzo mało prawidłowych plemników.Mimo tego jakoś wytłumaczyliśmy to sobie.Ciągłe starania,pod koniec lipca wyjechaliśmy na urlop,tam słońce plaża rowery.. 10dni nad morzem zauważyłam,że dzieje się coś z moim ciałem większe piersi obolałe,a co najważniejsze brak miesiączki.Kupiłam test, ale bałam się go zrobić.Na trzeci dzień po powrocie 5;30 okrzyk radości jest jest dwie kreski.O 8:00 telefon do lekarza badanie Hcg jest ciąża.Radość ogromna, ale też stres i nerwy.Dla swojego spokoju co jakiś czas kontrola wzrost Hcg wszystko prawidłowo.W szóstym tygodniu nie widać jeszcze bicia serduszka,kolejny stres, że coś jest nie tak.Tydzień siódmy godz 1:00 w nocy krwawienie natychmiast szpital na usg widoczny zarodek i bicie serduszka moje szczęście 0,5 cm kilka dni w szpitalu zalecenie leżeć, leżeć i jeszcze raz leżeć.I tak było nawet do toalety wstawałam tylko wtedy kiedy musiałam.Za tydzień wizyta kontrolna mina lekarza mówiła wszystko wokół zarodka jest obrzek nie powinno tak być i serduszko bije tylko 75razy ono przestaje bić.Świat się zatrzymał moja Hania przestaje żyć.Następnego dnia wizyta w szpitalu niestety serduszko już nie bije.Pocieszenie lekarza proszę pomyśleć ona mogła się urodzić ale bardzo chora.Co kilka dni usg i nic serduszko nie bije do poronienia nie dochodzi i tak 3tyg,aż w końcu skierowanie do szpitala cytotec i po kilku godzinach ból jakiego nigdy nie czułam błagałam by ktoś mi pomógł, zastrzyk troche zmniejszył ból później krwawienie i wydalenie mojej kruszynki.Pobyt w szpitalu był czymś okropnym mnóstwo kobiet z dużymi brzuchami i uśmiechniętymi twarzami i ja też taka byłam, ale niestety nie dane mi było poczuć i zobaczyć mojej Hani.Mineło 3 tyg nadal płacze nie mogę pogodzić się z tym co się stało pragnę wierzyć, że mimo tylu trudności wyrzeczeń, bólu i nam się uda…Brak sił zabiera mi nadzieje
Dominiko, bardzo mi przykro z powodu tej sytuacji, która Cię spotkała. Czy się uda? Gwarancji nie da Ci nikt, ale wiara nigdy nie umiera… Miej nadzieję, do końca a być może znowu się uda…
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Bardzo mi przykro z powodu utraty Twojej Hani!ale nie poddawajcie się! Wiem co czujesz..ja straciłam ciążę dwa razy:-( za pierwszym razem w 13tyg. Okazało się że serduszko przestało bić ok.8tyg. Malenstwo urosły do 2,5cm. Nie miałam żadnych plamień bólów brzucha itp. Poporostu nadszedł dzień wizyty u dr i zrobienia usg….”brak akcji serca dziecka”. To było 3lata temu. Miałam zabieg wylyzeczkowanie. Rok później znowu zaszłam w ciaze ale od początku nie biło serduszko zarodek i wiele innych nieprawidłowości w budowie zarodka…poronilam na wakacjach…rok później zaszłam w ciaze poraz 3. Od początku plamienia bóle brzucha leżenie i przyjmowanie w końskich dawkach progesteronu na podtrzymanie i uratowanie mojego maleństwa…w 20tyg. Zaczęły się niewielkie skurcze,potem krwawienia…33tydz znowu skurcze lekarze mówili że w każdej chwili może zacząć się poród bo czuć główkę przy badaniu…ale udało się dotrzymać do samego terminu porodu!!! Udało się dopiero za trzecim razem ale jest!:-) dlatego nie poddawaj się bo wierzę że i Wam się uda;-)trzymam kciuki dużo zdrówka!!!:-)
6 lat temu byłam w podobnej sytuacji, teraz mam 4-miesięcznego synka. Nie trać nadziei, uda siè na pewno!!!!!
Witam.
Podobna sytuacje miałam na początku 2014 r. Serduszko mojej kruszynki przestało bić w 10tc, po zabiegu ciężko było mi się pozbierać lecz musiałam gdyż w domu miałam 3,5 letniego synka. Razem z mężem nie poddawalismy się i 3 miesiące od zabiegu ponownie zaszlam w ciążę, teraz mam cudownego 11 miesięcznego synka <3
Dziękuje za wszystkie słowa,które dają nadzieje.
Ja w 2013 r straciłam bliźniaki w 9 tc.,
w 2013 zaszłam w ciążę i w 2014 urodziłam synka :-)
w 2015 ciąża z pustym jajem płodowym..Chce miedż jeszcze dzieci i jeżeli i ty w to uwierzysz,że będziesz miała dzidziusia to tak będzie :-) Nie poddawaj się kochana :-*
Miałam podobna sytuacje. Lekarz zwodzil i zwodzil ze wszystko jest w porzadku ze czekamy az serduszko zabije.I zabilo na chwilę ale nie obylo sie bez komplikacji. Leki na podtrzymanie ciąży. W marcu 2012 dowiedzialam sie o ciazy a w maju poronilam. Bol niesamowity. Noce przeplakane i swiadomosc ze stracilam moja Kruszynke… :-(
wiem co czujesz, bo ja przeżyłam to trzy razy. Przy pierwszej ciąży wszystko było nie tak , ale dwie późniejsze rozwijały się prawidłowo. Nie było żadnych plamień, bóli brzucha nic a na wizycie lekarz mi mówi że przykro mi ale serduszko przestało bić :( trzy razy miałam wywoływane poronienia i byłam łyżeczkowana i za każdym razem serce mi pękało. Po ostatnim poronieniu które było w zeszłym roku w walentynki powiedziałam dość , ale los chciał inaczej i teraz mam małego bąbla. Wiem że to nie jest łatwe ale nie poddawajcie się, teraz jest ciężko i będzie bo nigdy nie zapomni się o swoim dziecku ale może i do was się los uśmiechnie tak jak do mnie
Uda się :-) Bardzo chcialam mieć drugie dziecko. W końcu się udało. Bylam przeszczęśliwa. Czułam się wyjatkowo. W 10 tyg. wizyta kontrolna. Serduszko przestalo bić okolo 7 tyg. Łzy i niewyobrażalna rozpacz. Cytotek, łyzeczkowanie. Muszę byc silna pomyslalam. Uda sie. Przeszlam sama siebie. Trzy miesiące pozniej bylam w ciazy. 22 maja urodzilam zdrowiutkiego synusia Pawła ♡. I choc byla to najciezsza przeprawa w moim zyciu – udalo się. Nie mam dwójki dzieci…mam trójkę, bo o Moim Aniolku, ktorego nie bylo mi dane zobaczyć, NIGDY NIE ZAPOMNĘ ♥♥♥
Witaj. Ja również straciłam swojego aniołka w 8tc dokładnie W maju 2015r . Nie mogłam się pozbierać ale w grudniu zaszłam w ciążę i teraz jestem mama 2,5 miesięcznego synka. A dodam że od 22tc miałam skurcze i zagrożenie przedwczesnym porodem. Jednak dotrzymałam do 38tc. Głowa do góry. Będzie dobrze. Nie poddawaj się :)