Tak – to prawda! Ale od początku…
Badania na ten temat wykonano już w 1982 roku, a wyniki opublikowano w prestiżowym piśmie ginekologicznym „Fertility and Sterility”. Na czym polegało to badanie? Otóż naukowcy dodali do pobranej od dawcy próbki nasienia niewielką ilość śliny, która spowodowała zmniejszenie ruchliwości plemników w niej zawartych. Natomiast, kiedy badanie powtórzono i dodano do pojemnika dość sporą ilość śliny, owa ślina… zabiła aż 12% plemników zawartych w nasieniu. Jaki więc wniosek? Ślina nie jest obojętna dla nasienia mężczyzny.
Jakie to ma znaczenie?
Ogromne znaczenie ma to badanie dla par starających się o dziecko. W dni płodne (zresztą w niepłodne też) lepiej zrezygnować z seksu oralnego czy też francuskiej miłości. Pieszczenie partnera ustami spowoduje, że enzymy zawarte w naszej ślinie pozostaną na penisie i wywrą wpływ na plemniki. Z kolei, jeśli to my będziemy pieszczone, chcąc nie chcąc, ślina naszego partnera dostaje się do pochwy. Jeśli mamy problem z płodnością i np. nasz partner ma bardzo małą ilość plemników zdolnych do zapłodnienia, enzymy zawarte w ślinie, strawią je lub spowodują zmniejszenie ruchliwości, co spowoduje, że szansa na zapłodnienie zmniejszy się. Rezygnując z miłości francuskiej musimy mieć jednak na względzie jeszcze jedną rzecz… Ślina nie powinna być także stosowana jako „nawilżacz” tak popularny w dzisiejszych czasach…
Z drugiej strony… Jeśli nie mamy problemów z płodnością, ślina nie spowoduje, że w ciążę nie zajdziemy. Należy o tym pamiętać i nie traktować owego odkrycia jako metody antykoncepcyjnej. Bo nią absolutnie nie jest! I jeśli plemniki są na tyle liczne i silne, to podołąją nawet ślinie. Ot, taka fizjologia.
I jak moje drogie, słyszałyście już o tym wcześniej? Przekażcie ten artykuł parom, które starają się o dziecko. Być może ich świadomość o tym problemie w jakimś stopniu zwiększy ich szansę na ten upragniony cud – zajście w ciążę.
A więcej na temat planowania, fizjologii i wielu ciekawostek znajdziesz w dziale: Ciąża
Interesujące… Przekazuję dalej :)
Czego też ci ludzie nie wymyślą….. pomyślał plemnik mijając migdałki ;D
Zacząłem od żartu bo na ten tekst patrzę z przymrużeniem oka. Jest prawdą że ślina ma właściwości silnego oddziaływania na mikroorganizmy. Ludzie i zwierzęta wiedza o tym instynktownie. Co robimy gdy skaleczymy się w dłoń? Odruchowo bierzemy ranę do ust by wyssać zainfekowaną krew i śliną zdyzenfekować wrogie bakterie. Wyniki wspomnianych badań więc nie dziwią.
Ale….. Nawet najbardziej wygimnastykowany ;) język nie dotrze wgłąb kobiecych zakamarków tak głęboko jak penis a przy popularnym „lodziku” plemniki są jeszcze ukryte głęboko więc w obu przypadkach kontakt ze śliną grozi nielicznym. Tak więc zabawy oralne (jako gra wstępna bo oczywiście” finał” musi być we właściwym miejscu!) mogą utrudnić zadanie starającym się o potomstwo parom tylko w przypadku b. słabej jakości męskiego nasienia. W innych raczej nie będą istotną przeszkodą.
Na koniec jeszcze jeden dowcip o ślinie i plemnikach:
Studenci medycyny na ćwiczeniach z bakteriologii mieli za zadanie zbadać pod mikroskopem własną ślinę. Ale jeden student postanowił zrobić psikusa koleżance i podmienił jej próbkę na szkiełko z własną spermą. Zdezorientowana studentka nie mając spodziewanego obrazu poprosiła o pomoc asystenta. Ten popatrzył w mikroskop i zdumiony zapytał: A czemuż to pani nie myje ząbków z rana?? ;D