Dumna mama Paulina podzieliła się z nami swoimi wspomnieniami. Wspomnieniami, które czytając, powodowały, że do oczu napływały łzy. Zapraszam do przeczytania i do refleksji…
Bardzo baliśmy się o Nasze dzieciątko, gdyż po tym co stało się kilka lat wcześniej utkwiło w Naszej pamięci i nigdy o tym się nie zapomni. Obie dziewczynki urodziły się idealnie w wyznaczonym terminie przez lekarza. W domu o 1 w nocy nagle zbudził mnie jakiś trzask – odeszły mi wody, umyłam się, ubrałam i pojechaliśmy do szpitala. 29 kwietnia 2011 roku o godzinie 3:05 w nocy przyszła na świat Nasza pierwsza córeczka – Oliwka z wagą 2750 g i wzrostem 50 cm. Dostała 9 punktów w skali Apgar, jeden odjęli za zabarwienie skóry. Niestety długo się nią nie nacieszyliśmy, na szczepieniu pediatra wysłuchał szmery i nakazał jechać do poradni kardiologicznej by sprawdzić czy to coś groźnego czy nie. Pojechaliśmy do poradni, z poradni od razu wysłali nas do Kliniki, zmarła następnego dnia w szpitalu, przygotowywali ją do zabiegu cewnikowania serca, lecz nie dożyła. Miała 2,5 miesiąca ;( Nikt nie wykrył wrodzonej wady serduszka ani w ciąży ani po porodzie. Ciąża przebiegała bez komplikacji. Wspomnienia z porodu naturalnego mam bardzo miłe, nie zraziłam się, ponieważ poród trwał tylko 2 godziny i 5 minut. Skurcze bardzo słabe, nie bolało, nie pękłam ani nie musieli mnie nacinać. Po długich staraniach z mężem o dziecko w końcu zaszłam w upragnioną, drugą ciążę. We wrześniu 2013 roku bardzo ucieszyliśmy się, gdy test ciążowy pokazał dwie kreseczki. Na potwierdzenie ciąży udałam się do lekarza ginekologa. Byliśmy 3 razy na specjalnych badaniach serduszka u kardiologa prenatalnego. Mijały kolejne tygodnie, miesiące aż w końcu nadszedł ten wyjątkowy dzień. O 4 nad ranem obudziłam się, poszłam do toalety, wróciłam, położyłam się do łóżka, usnęłam – nic nie wskazywało na to, że za kilka godzin będę tulić w ramionach swoje maleństwo. Godzinę później znów się obudziłam, zaczęłam czuć delikatne skurcze co parę minut, nie byłam pewna czy to już. Czekałam co dalej będzie się działo, skurcze nie mijały, do tego doszedł delikatny ból pleców. Wtedy wiedziałam, że już się zaczęło. Obudziłam męża, umyłam się i pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu byliśmy parę minut przed godziną 6. Położna zbadała mnie i oznajmiła, że mam 9 cm rozwarcia. Chciałam, aby mąż był przy porodzie, ale nie nalegałam. Nie był zdecydowany więc położna prosiła by zaczekał na poczekalni. Na porodówce podłączyli mnie do KTG. Do pełnego rozwarcia trzeba było troszkę poczekać, w szpitalu skurcze zmalały. Dostałam kroplówkę z oksytocyną na przyspieszenie akcji porodowej i przebili mi pęcherz płodowy. Położna znów przyszła i mnie zbadała. Mogę przeć – 10 cm! Już za parę minut zobaczę Kruszynkę, którą nosiłam przez 9 miesięcy w brzuszku! Poród trwał nieco dłużej, bo 3 godziny i 15 minut, cały poród skurcze były słabe, również nie musiałam być szyta. Po wszystkim przyszedł dumny tatuś zobaczyć córeczkę i popstrykać parę zdjęć. Nasza druga córeczka – Aurelka urodziła się 29 maja 2014 roku o godzinie 8:15, ważyła 3600 g i mierzyła 54 cm. Dostała 10 punktów w skali Apgar. Po porodzie również byliśmy z córeczką na kontroli serduszka u kardiologa. Aurelka jest zdrowym, wesołym i dobrze rozwijającym się dzieckiem. 29 sierpnia skończyła 3 miesiące. A my z mężem jesteśmy najszczęśliwszymi rodzicami na świecie.
Pozdrawiam!
Wspomnienia dumnej mamy spowodowały, że łezka zakręciła się w oku. To przykre, że takie maleństwo musiało odejść z tego świata. Cieszę się jednak, że los postawił na Waszej drodze Aurelkę, która rozjaśniła Wasze życie i pozwoliła cieszyć się nim na nowo. Życzę jej dużo zdrówka a Wam – pociechy z niej. Ale zdrówka przede wszystkim, bo jak widać… zdrowie jest najważniejsze.
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥
Łzy pociekły mi po policzku po tych pierwszych kilku zdaniach. Współczuję szczerzę rodzicom. Nie potrafię zrozumieć dlaczego Bóg zabiera takie maluszki do siebie. To niesprawiedliwe. Wiem o czym mówię, bo też 4 lata temu Bóg zabrał do siebie moją córeczkę. Ale także podobnie jak Pani Paulina jestem teraz szczęśliwą mamusią a Alanek i Laura są największym szczęściem, które mogło mnie spotkać! Dziękuję Bogu za ten DAR, a Amelkę niech ma w swojej opiece. Pozdrawiam Panią Paulinę i życzę zdrowia córci a także, aby od tej chwili spotykało Was już tylko szczęście.
wzruszający, piękny opis… podziwiam!
Poplakalam sie to czytajac wspolczuje wam straty maluszka ale gratuluje wam dwoch pociech