Dumna mama Monika również postanowiła podzielić się z nami swoim opisem porodu. Zachęcam do lektury!
Witajcie. Mój poród był szybki jak na pierwszy ale i tak zapamiętam go do końca życia. Byłam już dzień po terminie. O 22 położyłam się spać choć czułam że troszkę pobolewają mnie plecy, ale zawaliłam to na zmęczenie bo chodziłam cały dzień. O 1 obudziły mnie skurcze. Próbowałam to przeleżeć ale nie dało się. Poszłam do toalety ogarnęłam się i z faktu że męża nie było miał być dopiero za tydzień w domu zadzwoniłam po tate. Była już1:30. Odebrała mama i mówi że tata się źle czuje i nie zawiezie mnie…popłakałam się. Wziełam się w garść bo była 1:50 a ja miałam skurcze co 5-6 minut. Zadzwoniłam po teściów. Uff ulga przyjadą. Przyjechali o 2:03 jedziemy do szpitala. Do szpitala przyjechaliśmy o 2:13. Położna podłączyła mnie pod ktg na może 30 sekund bo byłam w trakcie skurczu i powiedziała surcz się piszę więc Pani poczeka na lekarza. Czekając na lekarza słyszę jak położna przez telefon mówi do lekarza „Proszę się nie spieszyć, to tylko Pani ze skurczami.” Ja sobie myślę faktycznie tylko skurcze żeby ich szlak. Skurcze co równe 5 minut a lekarza brak na izbie. Dobiła 3 i lekarz się pojawił. Zanim mnie zbadał i wypytał o wszystko była już 3:30. Uznał że mam 4,5 cm rozwarcia i powoli moge już iść na porodówke. Na porodówke trafiłam o 4 i miałam już 5,5 cm rozwarcia. Zanim położna mnie zbadała i kolejny lekarz minęło kolejne 30 minut. Uznali że przeciwbólowe są narazie nie potrzebne i mam iść posiedzieć pod prysznicem. Ok ide. Siedziałam pod nim do 5:30. Już ledwo wytrzymywałam skurcze. Wracam na łóżko. Kładę się i już parte. Po dwuch partych odeszły i wody. Okazało się że są zielone. Ale miałam się nie denerwować tylko skupić na parciu. Przyszła druga położna bardzo nie miła. Złożyli łóżko i każą przeć. To ja złapałm się pod kolana i pre. A tu nic. Płacze i krzycze, już bez siły ledwo żywa mówię że nie dam rady. A położna na to dobra na tym skurczu dam pani zbieczulenie na nastepnym tniemy krocze. I tak zrobiła. Po nacięciu na 1 skurczu wyszła głowa na 2 całe dziecko a bez skurczu wypchnełam łożysko. Ulga taka że nie da się tego opisać. Szczęście takie że ojeju dziecko leży mi na piersi a lekarz mnie łyżeczkował a potem szył co pomine bo tego nie chce pamiętać. Zabrali małą do ważenia słyszę 3610 g 52 cm 35 cm glowa córka. Po czym patrze jak lekarz się meczy z szyciem i mówię do niego dobrze że tego nie wiedze. A on do mnie „No, dobrze że Pani tego nie widzi.” Pięknie…to mnie pocieszył po tym wszystki. Kocham moją córeczkę, ale ta samotność podczas porodu i zero wsparcia od personelu i ten ból. Spowodowało że raczej nke zdecyduję się na kolejne dziecko.
Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło, dumna mamo!
Dużo zdrówka dla Twojej córeczki! ♥
Już niebawem ukażą się kolejne nadesłane przez Was opowieści… Wszystkie znajdziecie w zakładce Opowieści porodowe.
Może i Ty chciałabyś podzielić się z nami relacją z tego najszczęśliwszego dnia swojego życia? Jeśli masz ochotę – KLIKNIJ TUTAJ, ABY WYSŁAĆ SWÓJ OPIS! :-)
A w wolnej chwili zapraszam do galerii naszych pociech – to miejsce, w którym możesz pochwalić się swoim cudem! ♥